Po chwili zaskoczenia weszłam do jasnoniebieskiego pomieszczenia, które wypełniały szafki półki szuflady itp. o kolorze średniego brązu. Stanęłam na środku pokoju i zrobiłam obrót.
- Wow.- pomyślałam. Spojrzałam na biurko. Kartonowe średniej wielkości pudło na nim stało. Podeszłam by ujrzeć co jest na nim narysowane. Laptop od Apple. Moje usta wygięły się i wyszedł z tego najlepszy uśmiech jaki potrafiłam pokazać z powodu stojaka, który znajdował się tuż przy biurku, a na nim była gitara. Spełnienie moich marzeń. Obróciłam się w stronę łóżka posłanego kolorową pościelą i kolejne zaskoczenie ze strony mojego taty. Łóżko było wieeelkie. Ale najbardziej zainteresowała mnie ściana. Cała wytapetowana była w The Wanted. Zespole, który kocham nad życie.- Skąd on wiedział, że kocham ten zespół?- pomyślałam kolejny raz. Może dlatego, że słucham ich na okrągło, nosiłam koszulki i bluzy z ich wizerunkiem, i miałam też cały pokój wyklejony wycinkami z gazet i plakatami.
-Tato!- zawołałam głośno.
-Już idę!- i faktycznie przyszedł w mgnieniu oka.- Jak ci się podoba?
-Jest... jest ZAJEBISTY! Tylko...- spojrzałam na małe pudełko na półce obok łóżka.- po co mi tablet?
- Po to żebyś nie musiała wędrować w tę i z powrotem z tonami kabli i laptopem.
-Aaa. Dzięki tato. A gdzie jest mój zacny mundurek?- zapytałam, ale wypłynęło w tym trochę kpiny.
- W szafce.- stwierdził nie wykazując żadnych uczuć.
-A może powiesz w której? Bo jest ich multum...
-Poszukaj.
-No wiesz ty co?!- zaśmiałam się. Moja czujność, która rzadko mnie zawodziła mówiła mi że jest to szafa przy oknie. Otworzyłam ją. BINGO! Jest. Mój tata zrobił potocznie mówiąc WTF?!- Woow! I ja mam chodzić w tym do szkoły, tak?
-Tak mówią. Nie jest aż taki zły.
-Faktycznie. Biała koszula, krawat, spódniczka w kratę długie białe skarpetki i... pantofelki?! Ja w obcasach nie chodzę, tato... Nawet nie umiem...- W moim głosie dało się wyczuć panikę.
-Nauczysz się. Nie może być to aż taka czarna magia.
-No też fakt... A jaki to rozmiar?
-L/XL. Dobry prawda?
-Tak dobry.
-To ty się rozpakuj, a ja coś wykombinuję na obiad, bo dochodzi 15:00.
-Spoko.- odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie delikatnie przymykając drzwi. Zostałam sama.
- No to czas się ogarnąć...-pomyślałam przynosząc po kolei walizki i kładąc je na łóżku. Otworzyłam pierwszą i wywaliłam całą zawartość torby na idealnie posłane łóżko. Bluzki i bluzy to było główną zawartością walizki. Otworzyłam szafkę przy drzwiach i zaczęłam układać po kolei wszystko. 5 T-shirtów i jedna bluza były właśnie z wizerunkiem The Wanted. Po upływie ok. pół godziny zakończyłam układać. Zdjęłam walizkę na podłogę i położyłam drugą. Do połowy zdążyłam ją jednak rozpiąć i usłyszałam wołanie taty.
- Alex! Obiad!
-Już idę!- automatycznie zbiegłam na dół.- już jestem.
-Siadaj.- Usiadłam naprzeciwko nakrycia, a tata podał danie. Smażony kurczak w sosie śmietanowo-ziołowym.
-Pachnie... smacznie.- uśmiechnęłam się szeroko, bo faktycznie pachniało bardzo dobrze. Chwilę po tym tata usiadł do stołu i zaczęliśmy jeść. Z ręką na sercu było to najpyszniejsze danie jakie jadłam. Po posiłku przyszedł czas na pomywanie po obiedzie.
-NIE ZMYWAM!- wypowiedziałam te słowa równo z ojcem, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
-No dobra. Leć na górę ja tu posprzątam, ale jutro ty zmywasz.
-Niech ci będzie...
No ok. Uciekaj.- poszłam z powrotem na górę, lecz skręciłam do łazienki by obmyć tłuste ręce. Po tej czynności wróciłam do pokoju i kontynuowałam rozpakowywanie się. Po upływie półtora godziny skończyłam. Zmęczona położyłam się na łóżko żeby sprawdzić jego jakość. Na biurku leżała też karteczka. Wstałam mimo woli i wzięłam ją do ręki.
No nieźle... plan lekcji.- to nie było coś co akurat chciałam zobaczyć. Odłożyłam ją i zeszłam na dół.
-Tato? Nie masz nic przeciwko jeśli pójdę zwiedzić okolicę?
-A nie zgubisz się?
-Postaram się. Nie będę się jakoś oddalać. Pójdę za dom w sąsiednie ulice. Mogę?
-Możesz, możesz. Tylko mi uważaj. I postaraj się kogoś poznać.
-Serio uważasz, że jestem aż tak aspołeczna?- zaśmiałam się
-Nie. Tylko jesteś nieśmiała.
-To wiem. - ubrałam trampki i wyszłam na zewnątrz. Poszłam za dom. Kolejne wow! Basen. Pozwiedzałam trochę podwórko i wyszłam za bramy. Poszłam w lewo. Ludzie byli na serio bogaci. Kabriolety i to wszystko to dla nich norma było. Nagle zadzwonił mój telefon. Na dzwonek oczywiście Chasing The Sun. Wyszukałam telefon. BlackBerry Curve. Ale nie zdążyłam odebrać. Chwilę nie patrzałam gdzie idę i BUM! Leżę. Wpadłam na kogoś.- O cholera...-stwierdziłam po polsku.
-Uważaj jak idziesz! Moje skittlesy się wysypały!- odezwał się chłopak i już automatycznie wiedziałam z kim mam do czynienia...
____________________________________________
No to jest! Pierwszy rozdział. Dzisiaj ogólnie źle się czuję. ;( Ból głowy, zawroty. Cała poobijana po WF-ie jestem. Ogólnie chyba chora będę. Jeśli są jakieś niedociągnięcia macie jakieś propozycje to piszcie i dajcie znać co sądzicie :)
2 komentarze:
Muszę przyznać że zaczyna się ciekawie :)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
Czekam na więcej ;)
Hm.... Zapowiada sie ciekawie a to już wiem kto to :p pisz szybko bo sie nudze przez calutki dzionek , chora jestem i wgl źle sie czuje :(
Prześlij komentarz