wtorek, 2 października 2012

#Prolog

     Był piękny słoneczny dzień. Koniec maja.  Dokładnie 28 maja 2012 roku. Jak na Londyn taka pogoda to święto, bo zawsze tylko deszcz i deszcz. Turystów było co nie miara, głownie robiących sobie zdjęcia pod pałacem Buckingham lub pod Big Benem. Ogólnie... ja byłam też turystką... No może nie tyle co turystką jak nową mieszkanką tego miasta. Mam na imię Alex Grabarczyk. Tak, tak... jestem Polką. Po części. Mój tata jest z Wielkiej Brytanii, a mianowicie z Manchesteru. Moja mama... moja mama. Jakby to ująć... zmarła 2 lata temu na raka piersi. To był cios dla moich najbliższych. Miałam wtedy 13 lat. Moja niedoszła młodsza siostra... Miałam mieć siostrę, ale mama poroniła w piątym miesiącu ciąży. Tata i ja bardzo się zżyliśmy ze sobą po stracie mamy. Dlatego postanowił wrócić w rodzinne strony... No prawie rodzinne. Mieszkamy w spokojnej dzielnicy Londynu.  Tata mi mówi, że jestem bardzo podobna do mamy. I to prawda. Teraz patrząc na jej zdjęcia, widzę te same zielone oczy, ten sam układ twarzy... czasem zdaje mi się, że nawet charakter mam podobny. Będąc tą 15-latką więcej obowiązków mnie czekało, jeszcze ten zakichany okres dojrzewania. Hormony buzują. Byliśmy w domu. Nowym domu. Jakaś bogata dzielnica. Nawet nie wiem jak się nazywa na dobrą sprawę. Piętrowy dom, 2 łazienki, wypasiona kuchnia  i salon. Wszystko było najwyższej półki. Wcześniej takich luksusów nie miałam...
-Tato? Nie przegiąłeś z tym wszystkim? Tego jest za dużo...
-Chcę żebyś wszystko miała.- stwierdził z troską i spokojem.
-Wystarczyłoby gdybyś poświęcaj mi więcej czasu i uwagi i darzył mnie miłością.
-A nie robię tego?- zapytał z takim wyrazem twarzy jakbym kogoś no nie wiem... zabiła.
-Robisz tylko... połowy z tego nie będziemy korzystali, bo nie będzieli mieli czasu.
-A nie obchodzi cię gdzie będziesz chodziła do szkoły?
-No właśnie. Gdzie?
- Na Oxford Street. W samym sercu Londynu. Dobra szkoła... z mundurkiem
-Powtórz!
-W sercu Londynu.
-To troszkę później.
-Z mundurkiem
-Chyba sobie żartujesz?!- byłam w szoku i to wielkim. ja i mundurek?! dobre sobie...
-Nie. Na piętrze pierwsze drzwi na prawo to twój pokój.
-Miło...- Uśmiechnęłam się, wzięłam wszystkie torby i walizki a łącznie było ich pięć i przytaszczyłam je na piętro.
    - Raz się żyje...- pomyślałam i otworzyłam drzwi, który sprawił że szczęka zjechała mi do samej podłogi potocznie mówiąc...


____________________________________________

No to jest! Prolog. Pisałam to dzisiaj w szkole i postanowiłam to wstawić.  Taki początek tego wszystkiego. Ogólnie postaram się rozwinąć więcej już w pierwszym rozdziale. To był taki przedsmak. Dzisiaj ogólnie lekko ciężki dzień był dla mnie dlatego zanurzam się wtedy w pisaniu opowiadań, piosenek.  Mam nadzieję, ze się spodoba <3

1 komentarz:

I love nutella ♥ pisze...

I szit... 22:22 a ja siedze na kompie i wgl . A jutro mam spr z maty a pojutrze z niemca i kart z fizyki o boze .... I lekcje O_o
A co do prologa to zajebisy tylko tyle powiem ZAJEBISY !!!
WYMIATASZ DZIEWCZYNO ZAKOCHAŁAM SIE TO PO PROSTU LOVCIAM TWEGO BLOGA MILORDZIE :*
CZEKAM NA 1 ROZDZIAŁ JUZ ZACIERAM RENCE