*Następnego dnia
Budzę się wyspana i wypoczęta o 7:20. Usiadłam na łóżku. Sięgnęłam po telefon by sprawdzić czy nikt nie dzwonił. Oczywiście, że nikt... Wstałam sięgając po mundurek i poszłam do łazienki, lecz ta była zajęta. Zapukałam.
-Tato.. pospiesz się jak możesz.
-Już daj mi minutę. - poszłam z powrotem do pokoju. Z przyzwyczajenia weszłam na neta w telefonie. Głównie na facebooka i twittera. Zauważyłam bardzo ciekawy wpis. Właśnie od Jay'a na którego wczorajszego popołudnia wpadłam:
"No może piątek 13-tego to nie jest, ale szkoda, ze skittlesy mi się wysypały..."
-Loooooool.- powiedziałam na głos i tata wyszedł z łazienki. Automatycznie słysząc otwierające się drzwi, podniosłam się i ruszyłam w obranym kierunku. Uśmiechnęłam się przelotnie do taty i zamknęłam się w łazience. Odbyłam poranną toaletę i postanowiłam ubrać się w "cudowny" mundurek. Zaczęłam od skarpetek, potem założyłam i zapięłam śnieżno-białą koszulę potem umocowałam się ze spódniczką.- Cholera... przecież nie umiem wiązać krawatu. - powiedziałam cicho i umyta, ubrana i uczesana wyszłam po 45 minutach z łazienki. Z włosów zrobiłam niechlujnego koka, a jeśli chodzi o malowanie... ogólnie się maluję, ale nie do szkoły. Po prostu to jest zbędne dla mnie. Powróciłam do pokoju i odłożyłam szlafrok na łóżko, po czym je zaścieliłam. Następnie zeszłam na dół. Pachniało tostami w całym domu.
-Dzień dobry.
-Weź idź...-odezwałam się wkurzona
-Co jest?
-Wyglądam w tym jak... jak... nawet nie ma na to określenia! A po za tym to nie wiem jak krawat się wiąże. -stwierdziłam już z większym spokojem.
-Daj to...- podszedł do mnie i trzema ruchami zawiązał mi krawat. Ja takie wielkie oczy zrobiłam.
-Dzięki.
-Siadaj twoje tosty zaraz wystygną.
-Dzięki...- usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po chwili tata też się przysiadł ze swoimi. I jedliśmy wspólnie. -Czyli rozumiem, że dzisiaj ja zmywam?
-Noo.. taki twój marny żywot...-zaśmiał się. Ja się tak na niego spojrzałam.
-Ha ha ha... bardzo śmieszne. - odpowiedziałam z lekką nutką sarkazmu. Gdy już zjedliśmy, ja odeszłam od stołu i zaczęłam zmywać talerze. Nie wiem jakim cudem ale była już 8:40. Szybko pomyłam i poszłam na górę po torbę. Zniosłam ją na dół. - Boże to waży tonę!- powiedziałam na głos.
-Co?
-Moja torba. Waży z 20 kilogramów jak nie więcej...
-Dasz radę. Tam będziesz miała szafkę. Na planie lekcji jest kod.
-To czemu ja nic o tym nie wiem?- pobiegłam na górę i wzięłam szybko kartkę z planem lekcji po czym zbiegłam na dół i spakowałam ją do torby. - Telefon jest? jest. książki wszystko mam... Możemy jechać.
-Na pewno?- zapytał niepewnie.
-Taaak. - odpowiedziałam. Założyłam moje cudowne pantofelki, które były normalnie nie do wytrzymania i opuściliśmy dom. Tata już miał auto wyprowadzone więc tylko pozostało wsiąść i pojechać. Tak też zrobiliśmy. Nie obyło się bez korków. Mieliśmy ok. 20 minut poślizgu. Pod szkołę dotarliśmy dopiero o 9:23 czyli jeszcze prawie dwadzieścia minut do lekcji. Byłam szczerze zestresowana na maksa.
-Gotowa?
-Chyba....
-Dasz radę. Wiem to.
-Dzięki tato.- Chwila ciszy nastała. - No to na mnie czas.
-Ok. Do zobaczenia po szkole, ok?
-Jasne. - przybiliśmy, wzięłam torbę na ramię i wysiadłam z samochodu kierując się do dosyć dużego i starego budynku...
________________________________
No jest też i trzeci! pisałam na szybko... Z kościoła wróciłam o 17:00 i już się uczyć... Normalnie szkoła jest jak kibel... Chodzisz, bo musisz. Tu się sprawdza w 100%. Mam nadzieję, że się spodoba. :) Miłego czytania. <3
6 komentarzy:
I jeszcze sie pytasz czy sie podoba?? oczewiscie ze tak !! :)
Z tym stwoerdzeniem sie zgadzam , chodzisz na bierzmowanie bo ja tak
tak chodzę. ze szkoły do kościoła z kościoła do szkoły xD
Świetne rozdziały ;) Oba :)
To jak zjechałaś Jaya było dobre ;P
"Wyglądam w tym jak... jak... (...) A po za tym to nie wiem jak krawat się wiąże." hehe
Rewelacja ;D
Czekam na więcej ;*
WOW!!! Nie spodziewałam się tego po tobie!!! Ale jestem szczęśliwa twoim szczęściem i że masz na kim się wyżywać!!! Szczególnie po tych informacjach związany z NIM!!! I proszę więcej nie płakaj z jego powody jesteś piękna, silna i niezależna!!! Nie płakaj!!
A jeżeli wracając do opowiadania to nie da sie tego opisać!! Aż brak mi słów na wyrażenie jakie to jest ZAJEBISTE!!! NIE PŁAKAJ!!!!!!!!!!!!
Twoja kochana BFF Mua :D
Żenada...
Jak ci się nie podoba to po co tu wchodzisz? Co do rozdziału jak zazwyczaj piękny
Prześlij komentarz