poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 31

    Rano otwieram oczy, a przy mnie już nikogo nie ma. Zerknęłam na telefon na szafce nocnej. 10:58.
-Osz w mordę...- szybko się zerwałam na równe nogi
-Wracaj do łóżka!- usłyszałam głos mojego chłopaka
-Skąd wiesz, że wstałam?
-Słychać. Wracaj do łóżka. Wstaniesz dopiero jak ci powiem.- stwierdził. Z nie dowierzaniem patrzałam na drzwi do pokoju, które były zamknięte.
-A patrzałeś chociaż na zegar i zobaczyłeś która godzina?
-Tak. Masz wracać do łóżka i iść spać.
-Co za ludzie...- westchnęłam i wróciłam do łóżka jak mi kazano. Po chwili wszedł Jay z... śniadaniem.- I dlatego kazałeś mi leżeć w łóżku?- zapytałam uśmiechnięta.
-To też, ale chciałem cię tak ładnie przywitać.
-Ze śniadaniem?
-Też. Mianowicie tak. - przybliżył się i musnął moje usta.
-Takie powitania to ja poproszę częściej.- zaśmiałam się.
-Śniadanie robiłem sam. -pochwalił się.
-WOW! Jestem pod wrażeniem. Anne jeszcze śpi?
-Nie. Z Kelsey gada.
-Aha. Zaprzyjaźniły się.- uśmiechnęłam się.
-Nie zdziwiłbym się gdyby całą noc przegadały.
-Biedny Tom. - zaśmiałam się.
-Słyszałem!- krzyknął
-Idź sobie śniadanie zrobić albo coś...- powiedział loczek
-A mi to już nikt nie zrobi.
-Nie marudź tylko idź.
-No dobra...- warknął. Chwilę po tym jak poszedł zaczęliśmy się śmiać głośno. Spojrzałam na tackę. Oczywiste dla Jay'a. Naleśniki z syropem, ciepła herbata, a na deser nic innego tylko skittlesy.
-Zadbałeś o szczegóły.- zaśmiałam się ponownie patrząc na dwie paczki cukierków.
-Jak mógłbym zapomnieć o tym?
-Nie wiem.
-Jadłeś już?
-Nie.
-To dawaj tu. Jemy razem. - chłopak na tą myśl wyszczerzył szeroko ząbki i momentalnie znalazł się przy mnie. Zaczęliśmy od naleśników. Raz on, raz ja. I tak na zmianę. Chłopak nie dawał mi normalnie zjeść, bo cały czas robił dziwne miny i gadał innymi głosami przy czym mnie rozśmieszał. Ale w końcu się udało. Zjadłam swoją porcję, po czym napiłam się gorącej, cytrynowej cieczy.- Ktoś ma kaca?
-Max i Nathan zapewne.- na to drugie imię zszedł mi uśmiech z twarzy. - Ej, Alex ja wiem co on zrobił. Na razie śpi. Potem się z nim pogada.
-Pogada to chyba za mało...- pomyślałam.- Oferta z odwinięciem mu aktualna?- spojrzał na mnie dziwnie
-Tak oczywiście.
-Dobrze. -uśmiechnęłam się na samą myśl. Chociaż... nie ja taka nie jestem. Ale jak coś dopowie to mu przyłożę. Nie wiadomo kiedy kolorowe cukierki zniknęły za naszą sprawą. Chłopak poszedł posprzątać. Zupełnie jak nie ten Jay zanim go poznałam. Wzięłam ubrania i bieliznę, jedną kulę i poszłam do łazienki. 20 minut zwykle zajmuje mi poranna toaleta i tym razem też tak było. Ubrałam się w szary komplet dresowy, włosy spięłam w wysokiego kucyka i byłam gotowa do opuszczenia łazienki. Piżamę schowałam do torby, telefon wzięłam do kieszeni, zaścieliłam łóżko i zeszłam na dół. Byli tam wszyscy. Siva, Nareesha, Max, Tom, Kelsey, Anne, Jay i Nathan. Uśmiechnęłam się do nich ciepło. -Dzień dobry!
-Cześć.- odpowiedzieli.
-Nie tak głośno. - powiedział Max.
-Lekki kac?
-Żeby tylko...- dodał zamulony. Nathan ciągle oblepiał mnie wzrokiem.
-Mógłbyś oblepiać wzrokiem ciasto, a nie mnie BabyNath?- zapytałam . Chłopak tak się na mnie dziwnie spojrzał.
-Mógłbym gdyby ciasto faktycznie było. Widoki są tu lepsze... - uśmiechnął się i podniósł dwa razy brwi.  We mnie zaczynało się już gotować. Tak mnie denerwował, że gdyby była taka możliwość... zaraz, zaraz. Przecież jest. Jay nie wiedział, co miał zrobić. Młody wszystko pamiętał. W końcu nie wytrzymałam i... i pociągnęłam mu z liścia w prawy profil. Wszyscy zrobili duże oczy.
-Zapamiętaj sobie. Z takimi gierkami to idź do klubu do dziwek, nie do mnie. A to za to co odwaliłeś. Pochwal się skoro jesteś taki kozak.- powiedziałam złowieszczo i poszłam do góry po torbę. Zaraz za mną znalazły się dziewczyny.
-Dziewczyno... - zaczęła blondynka
-Za co to było?- zapytała Anne
- Nie pochwalił się wam jeszcze? Jakim to jest frajerem dobierających się do dziewczyny najlepszego kumpla?
-Alex uspokój się.- powiedziała łagodnie mulatka.
-Wiecie co? Na mnie już czas. Nie chcę na niego patrzeć, bo mi się niedobrze robi na samą myśl.- chwyciłam za torbę. Wzięłam ją na ramię, bo miałam taką możliwość. Wzięłam drugą kulę i zeszłam na dół. Gdy tylko mnie zespół zobaczył. Zamilkł po prostu. Ubrałam obuwie. Gdy chwyciłam za klamkę od drzwi wyjściowych  usłyszałam głos chłopaka.
-Alex...- zaczął loczek. - zostań. Proszę.
-Wybacz Jay, ale mówiłam ci już o tym.
-Zrywasz ze mną?
-Nie, broń Boże. Nie zrywam z Tobą. Po prostu z takich powodów jak Nathan jakoś podziękuję.- powiedziałam smutno. Chłopak do mnie podszedł i przytulił mocno.
-Odprowadzę cie. Co ty na to?
-Z wielką chęcią.- uśmiechnęłam się.- Dzięki za gościnę. Było... całkiem fajnie. Cześć.- wyszliśmy z budynku. Chłopak zabrał mi torbę i ją niósł. Poszliśmy w stronę mojego domu...


______________________________
Koniec zawiechy ogłaszam!
Jeszcze raz przepraszam, ale brak weny... na to nic się nie da zrobić.
 Dzisiaj w szkole dzień mega udany! <3 dwie piątki z fizyki i chemi <fuck yea>
Mam nadzieję, że u was też wszystko git po długim weekendzie i że się spodoba. :)

1 komentarz:

Anku ;D pisze...

Cudny!!!!!
Dobrze że mu przywaliła ;D
Nich się nauczy !
Czekam na więcej ;**