niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 53

      Zaczęłam piszczeć jak głupia i zaraz podbiegłam do Anne żeby ją uściskać.
  -Jak?!- zapytałam cały czas nabuzowana i podekscytowana
  -Gabi zrekompensowała się i załatwiła mi VIP bilet na koncert. Tutaj. A tak po za tym to za nic nie przegapiłabym Twojego pierwszego koncertu.
  -Boże jak dobrze Cię mieć tu! Zaczynało mi odwalać już ze stresu! To była masakra.- zaczęłyśmy gadać.
  -Dasz radę. Wiem to. A jakie piosenki będą?
  -Dowiesz się na koncercie.- zaśmiałam się.
  -No co za!- zaśmiała się.
  -Alex 15 minut. - przyszedł operator. Spojrzałam na przyjaciółkę i zaczęły mi się ręce trząść.
  -Nie denerwuj się. Chodź idziemy.- wyszłyśmy i Anne mnie odprowadziła do operatorów, A sama poszła na miejsce dla VIP-ów. Jeszcze raz sprawdzaliśmy czy wszystko jest dobrze.
  -Zaczynamy od We Found Love i do tego jest podkład?- zapytał mężczyzna
  -Tak. Podkład też jest do Superbass i Waiting for The End. powiedziałam chwiejnym głosem
  -Spokojnie, dziewczyno. Będzie dobrze. Tu jest twoja woda. - podał mi plastikową butelkę.
  -Dzięki. - wzięłam głęboki oddech i trochę się uspokoiłam.
                 Rozbrzmiały się nagle pierwsze takty piosenki Rihanny co znaczyło, że pora wyjść na scenę. Na luzie wybiegłam. O dziwo rozległy się piski dziewczyn obecnych na koncercie. I się zaczęło. O stresie w ogóle zapomniałam i poddałam się emocjom towarzyszącym przy tym wydarzeniu. Nie powiem byłam w lekkim amoku, ale sądząc po piskach i klaskaniu spodobało im się. Potem wzięłam gitarę do dłoni, mikrofon wsadziłam do statywu i zaczęłam grać i śpiewać Billionaire. Wszystko szło świetnie. Gdy się ta piosenka wyszłam do krańca sceny, która byłą w kształcie litery T, ale do góry nogami. Wzięłam statyw i gitarę tam. Zniżyłam go i usiadłam na scenie.
       -Cześć- powiedziałam nieśmiało.- Zapewne mnie znikąd nie znacie. Mam na imię Alex i przez tą całą trasę będę towarzyszyć 1D jako support na scenie. Podobnie jak oni jestem z Londynu. No może nie do końca, bo mieszkam tam tylko 4 miesiące, a tak to jestem z Polski. Mam nadzieję, że wiecie, gdzie jest ten kraj. Mam 15,5 lat. To wszystko, ten występ to jest dla mnie spełnienie marzeń, które były dla mnie najtrudniejsze do spełnienia. Jeśli mam być szczera to będę. Po raz pierwszy występuję przed tak liczną publicznością i proszę o wyrozumiałość. - dalej tam rozmawiałam i zaśpiewałam całą piosenkę Nicki Minaj- Superbass. Na początku były tym zaskoczone, ale spodobało im się. Po tym ponownie usiadłam.- Ta piosenka, którą teraz zagram i zaśpiewam nie jest nikomu znana. Jest to moja piosenka. Nazywa się Angel's Wings i mam nadzieję, że ją polubicie.- powiedziałam krótko. Włożyłam mikrofon do statywu i chwyciłam gitarę i zaczęłam ją grać. Na początku byłą kompletna cisza, ale po paru sekundach zobaczyłam wszystkie dłonie u góry i kołysające się w rytm muzyki, która wydobywała się z gitary i moich ust. Dostałam gromkie oklaski. Reszta koncertu przebiegła w bardzo miłej atmosferze. Zero hejtów.
     Gdy skończyło się Waiting for the end powiedziałam głośno do mikrofonu.
  - A teraz zapraszam na  ONE DIRECTION!- rozległy się gromkie piski i zeszłam za kulisy gdzie czekała na mnie Anne.
  -Boże dziewczyno! Brak słów!- przytuliła mnie. - No to teraz parę słów od Alex.
  -To było mega za-je-bi-ste! Dzięki za wszystko. A i pozdrowienia dla mojego ukochanego taty, który pozwolił mi jechać. Kocham Cię. I wielkie podziękówy dla Gabrielle za to, że mnie wkręciła. Nie sądziłam, że będzie aż tak fajnie.
  -Okej mamy to!- zaśmiała się. Poszłyśmy do garderoby. Oczywiście musiałam czekać do 21 aż się koncert skończy. Bo pożegnać się trzeba było. Gdy trafiłyśmy do pomieszczenia zadzwoniłam od razu do taty z wieściami.
           Gdy to już wykonałam, usiadłyśmy po turecku na kanapie jak to zazwyczaj robiłyśmy i jak na dwie przyjaciółki przystało, zaczęłyśmy sobie rozmawiać o głupotach, ale zbiegło się na temat The Wanted.
  -Alex, nie chcę być wścibska, ale powiedziałaś Nareeshy i chłopakom o tym całym supporcie?- uśmiechnęłam się w taki sposób, że już było wiadome, że nie. Ona na mnie spojrzała zaskoczona.
  -No bo nie miałam okazji...- zaczęłam się tłumaczyć, ale to nie była nawet prawda.
  -Po prostu nie powiedziałaś, bo się bałaś.
  -A czego tu się nie bać? Gdybym im powiedziała, to bym miała wykład jacy to oni są, a potem by było coś w stylu. "Alex nie rób tego, to są debile, wykreowani przez X-Factora" albo coś w tym stylu...
  -Ale im nie powiedziałaś. Czyli tego nie zrobią.  Ale będą na Ciebie nieźle wkurzeni, a w szczególności Nareesha. Bo to twoja kuzynka w końcu, nie? Pomyśl o chłopakach, o ich minach gdy z gazet się dowiedzą, z facebooka, z twittera albo z TV. O Jay'u...- na to ostatnie zrobiłam takie oczy.
  -Jay to przeszłość. Nawet nie próbuj wzbudzać we mnie poczucia winy. Mnie i jego dawno już nie ma i muszę dać sobie radę bez niego.- głos mi się zachwiał. Ona tak na mnie spojrzała dziwnie
  -O mój Boże.- powiedziała wystraszona
  -Co?
  -Ty go nadal kochasz. - dodała. Mnie zamurowało. Bo mnie rozgryzła, ale nie mogę, po prostu nie mogę go już kochać.
  -Nie kocham go. - powiedziałam jak automatyczna sekretarka. - Co się stało to się nie odstanie i nie ma do czego wracać.- oznajmiłam z większym spokojem.
  -Jak wolisz...- uśmiechnęła się. Nagle drzwi się otworzyły i to był operator.
  -Alex musisz iść na pożegnanie.
  - Spoko już idę.- wstałam.- poczekasz?
  -Jasne. Idź.- wyszczerzyła ząbki, a ja poszłam na scenę ponownie. Byłam po środku. Po mojej lewej był Harry i Liam, a po lewej Louis, Niall i Zayn. Przebiegliśmy się po scenie, żegnając się ostatecznie i to był koniec tego wydarzenia.
  -To było niesamowite!- powiedziałam.
  -No i to jak!- dodał Hazza. Po krótkiej wymianie zdań rozeszliśmy się do pomieszczeń, by zabrać swoje rzeczy i ruszyć do hotelu. Tak też wszyscy zrobili. Po drodze z przyjaciółką zafundowałyśmy sobie wizytę w KFC na małą kolacje na wynos. O 22:30 zawsze spoko. Po całej przechadzce, cała nasza siódemka rozeszła się do pokoi. Dziewczyna walnęła torbę na podłogę.
  -Całkiem ładnie tu.- uśmiechnęła się.
  -Taaa. Wolę swój pokój. - zaśmiałam się.- Chcesz coś do picia, czy najpierw jemy?- zapytałam
  -Jemy! -krzyknęła i rzuciła się na papierową torbę z ciepłym jedzeniem. Pochłonęłyśmy nasze Longery Marco i Polo z frytkami w niemal 5 minut.
  -No dobra to ja zadzwonię do recepcji i załatwię popcorn, a ty poszperaj i dobry film załatw.
  -NIE TYLKO NIE POPCORN!- zaśmiałam się. Brunetka zrobiła na mnie duże oczy. - wczoraj zrobiłam sobie seansik i najadłam się popcornu i całą noc miałam z głowy. - zaśmiałam się.
  -No dobra...- westchnęła.
     Nagle obie usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Dziewczyna na mnie spojrzała na mnie, a ja na nią. Wstałam i je otworzyłam. A tam kto? No kto?! Jay! We własnej osobie Jay! Wyglądał jak zawsze. Niebieska koszula w kratę i rurki. Stałam tam jak wryta i patrzałam na niego jakbym ujrzała ducha.
  -C.. Co ty tu robisz?! - to zdanie zadało mi dużo trudu.
  -Wpuścisz mnie? -zapytał chłodno. Przeszłam na bok i go wpuściłam.- O Anne! Cześć.- przytulili się przyjaźnie.
  -Powtórzę się. Co ty tu robisz?
  -Może mi łaskawie powiesz co ty DO CHOLERY WYRABIASZ?! - wrzasnął. Obie podskoczyłyśmy.
  -Spełniam marzenia. Tobie nic do tego. Parą nie jesteśmy zauważ od prawie dwóch miesięcy.- powiedziałam spokojnie, a jago szlag trafiał na poczekaniu.
  -Podobno ty i The Wanted to przyjaciele! Czyli ja tez się wliczam zauważ!
  -Jeśli przyjechałeś po to by mi urządzać scenki zazdrości lub prawić kazania to lepiej wyjdź!- podniosłam głos.
  -Wiesz co?! Nie spodziewałem się tego po Tobie! Taka niby cicha! Dureń ze mnie co?!
  -Marnując czas będąc tu to tak. Jesteś durniem.- dodałam
  -SZLAG!- po hotelu się rozległ jego głos.- Wiesz co?! Mam dość. Mam po prostu dość! Skoro jesteś fanką The Wanted, jesteś Prisonerką to co tu robisz?! Z zespołem, którego nie dość, że nienawidzę, który jak wcześniej mówiłem nam Ciebie odbiera! Czyli naszą fankę!
  -I o to robisz sceny?! O to, że odbijam się z dna własnymi siłami, a nie czekam na pomoc księcia z bajki?! Śmieszny jesteś! Prędzej bym umarła niż się doczekała! A tą szansę dała mi dziewczyna taty Anne, moja najlepsza przyjaciółka i mój tata! Bo was nie było, bo w trasie byliście i jesteście! I z tej szansy skorzystałam! Nie ważne to jest z kim współpracuję! Bo zarówno oni jak i moi bliscy dali wystarczająco sił, żeby się odbić!
  -A idź do diabła z nimi! Directionerko!- machnął ręką
  -Nie nazywaj mnie tak, bo nią nie jestem!- krzyknęłam, zdzierając przy tym dosyć gardło.
  -A kim jesteś?! Kim?! Musisz zdecydować! Albo jesteś z nimi w trasie i przechodzisz na ich stronę, albo jesteś naszą fanką  i jesteś po naszej stronie! -zamurowało mnie to jak i Anne. Stawił mi ultimatum! Przegiął.
  -Wynoś się...- powiedziałam cicho.
  -Co? -zapytał zakoczony
  -WYNOŚ SIĘ DO CHOLERY! NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ! WYNOŚ SIĘ TY I TO TWOJE ZAKICHANE ULTIMATUM I IDŹCIE KURWA W DŁUGĄ!- wybuchłam. Wypchnęłam go za drzwi i je mu przed nosem zamknęłam...

_________________________________________

Witam w piękną niedzielę! :D
Dzisiaj ogólnie coś mnie naszło i miałam nerwa, więc przeniosło mi się to na rozdział. I w ogóle nie bijcie mnie za niego :c


     

3 komentarze:

Sylwia pisze...

Uuuu ostro ....
Z jednej strony to dobrze bo Jay przegioł z tym wybieraniem
Ja też bym tak wybuchła
(osobiście nie jestem Directionerko )

Anonimowy pisze...

:O jak Jay mogl coś takiego zobić?!
wgl... to pliiiiska dodaj szybko nexta;* a i rozdział zaj*bisty :D
pozdrawiam Pam<3

Unknown pisze...

Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award :) http://pleasestaywithmebaby.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html