wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 62

      Mężczyzna stojący naprzeciwko mnie stał jak wryty i patrzał na mnie. Nic się nie dało wyczytać z jego twarzy. Serce podeszło mi do gardła i waliło z całych sił. Zimny pot mnie oblał. Przełknęłam głośno ślinę, gdy jego twarz zaczęła zaczęła zmieniać wyraz ze skamieniałego, na zawiedzionego, zaskoczonego.
  - Tato powiedz coś...- powiedziałam cicho, ale słyszalnie z nadzieją, że nie rozpocznie się burza, która i tak wiedziałam, że się rozpocznie niedługo.
  - Ile?- zapytał i spojrzał na mnie.
  - 3 tygodnie. - powiedziałam ze łzami w oczach.
  - Kiedy się dowiedziałaś?- zapytał ponownie. Było opanowany, ale w środku jak we mnie buzowało. Wzięłam głęboki oddech.
  - Wczoraj zrobiłam test. - oznajmiłam i spuściłam wzrok. - Tato ja wiem. Jesteś cholernie zawiedziony tym wszystkim! Ale się stało! Choćbym chciała to nie mogę cofnąć tego zakichanego czasu! Proszę powiedz coś. Chociaż słowo...- powiedziałam błagalnym głosem i ze łzami w oczach.
      Spojrzał w końcu na mnie. Podszedł o krok. Potem kolejny i następny. Niespodziewanie mnie przytulił. Zaskoczył mnie tym krokiem i to niesamowicie. Rozpłakałam się automatycznie.
  - Już... - powiedział chwiejnym głosem. Płakał a to rzadkość. Naprawdę. - Damy radę, Alex. - szepnął. Potrzebowałam tego najbardziej ze wszystkich możliwych rzeczy.
  - Wiesz jak bałam się o tym powiedzieć? Chciałam, ale się bałam. To nie miało tak wyjść. - stwierdziłam pospiesznie odrywając się od niego powoli i delikatnie.
  - Już się stało. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, Alex. - powiedział i poszliśmy do salonu.
          Usiedliśmy na sofie i zaczęła się pogadanka na ten cały temat.
  - A wiesz chociaż kto jest ojcem dziecka?- zapytał troskliwie. Spuściłam głowę w dół.
  - Wiem. - odpowiedziałam na jednym oddechu. Spojrzałam na niego.
  - Zayn?- zapytał. Zrobiłam na niego takie wielkie oczy.
  - Nie! z tym debilem w życiu bym do łóżka nie poszła! -podniosłam gwałtownie głos. Tata na mnie spojrzał zaskoczony moim wyskokiem przed chwilą.
  - To kto jest?- ponowił pytanie.
  - Nie mogę powiedzieć. - powiedziałam cicho.
  - Możesz Alex. Mi możesz wszystko powiedzieć. - powiedział delikatnie z troską.
  - To... ojcem dziecka... jest Jay- powiedziałam cicho ze spuszczoną głową. Ojca zamurowało totalnie.
  - Jak... Jak Jay?- zająkał się zaskoczony. - Kiedy to się stało? Gdzie?
  - Koniec trasy w Portugalii. Tak się złożyło, że my wyjeżdżaliśmy, a oni mieli koncert. Zerwałam wtedy z Zaynem i wkurzona poszłam do klubu. Dołączył do mnie Jay, ale nie wiedziałam, że to on, bo przez godzinę rozmowy czy nawet dłużej nie pamiętam nie patrzeliśmy na siebie. I jak się obudziłam, to byłam naga z nim w łóżku...- schowałam twarz w dłoniach.
  - To skąd wiesz, że to on? - spojrzał na mnie
  - Bo on mnie rozpoznał i ja jego. Czyli było już wszystko jasne.
  - Niech ja go tylko dorwę to już go na tym świecie nie będzie.- powiedział ostro wkurzony
  - Ale on nic nie wie! - podniosłam głos ponownie.
  - Jak to nie wie, że nosisz jego dziecko?!
  - Nie wie i na razie nie ma się dowiedzieć, tato. Uszanuj to proszę. -wstałam i poszłam do kuchni się napić. Gdy to zrobiłam, tata poszedł na górę. Oparłam się o blat kuchenny. Nie miałam siły na nic. Dosłownie na nic. Nawet nie miałam czym płakać. Nawet na to nie miałam siły.
        Znowu zaczęło mnie mdlić. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Po pięciu minutach wiszenia nad ubikacją umyłam zęby i opłukałam jamę ustną. Wyszłam z łazienki, a k kuchni był mój tata. Spojrzał na mnie.
  - Mdłości?- zapytał potulnie.
  - Taaa. - odpowiedziałam. Poszłam do pokoju. Wzięłam gitarę do rąk. Była roztrojona, ale żeby ją nastroić to dla mnie problem nie był. Zaczęłam sobie brzdąkać Hallelujah (to ze Shreka). Nie wychodziło mi, więc zaczęłam brzdąkać co innego. Nie szło mi. Odłożyłam gitarę i weszłam na facebooka. Oczywiście, że nic ciekawego tam nie było. Wyłączyłam zaraz komputer.
      Położyłam się na łóżku. Obróciłam się i spojrzałam na plakaty The Wanted. Zaraz spuściłam wzrok. Na razie nie mogłam na nich patrzeć nawet jeśli to był mój ulubiony zespół. Leżałam sobie bezczynnie. Spojrzałam na zegarek. 15:00. Jezu jak ja długo leżałam! Zaraz się podniosłam z łóżka.
  -Leż! - usłyszałam głos taty. Spojrzałam na korytarz. Nikogo nie było
  - Skąd wiesz, że wstać chciałam?- zaśmiałam się
  - Wybacz córcia, ale ninja to ty nie jesteś.- zaśmiałam się jeszcze głośniej. Nagle wyłonił się mój tata i przyszedł z rosołem. To był nasz obiad na dziś.
  - Tato nie musiałeś. Przecież mogłeś mnie zawołać, to bym na dół zeszła.
  - Spodziewasz się dziecka, kochanie i masz odpoczywać.- spojrzałam ana niego zaskoczona
  - A skąd masz takie informacje, że mam leżeć?- zaśmiałam się.
  - Doświadczenie. Przecież jak mama była z Tobą w ciąży to też taki byłem. - uśmiechnął się pogodnie i mini stoliczek z obiadem postawił przy mnie.
  - Dzięki tato. - uśmiechnęłam się. Zaraz zaczęłam jeść. - A ty nie jesz?- spojrzałam na niego.
  - Nie, nie. Zaraz do pracy idę. - uśmiechnął się. - Ale jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń. 
  - Wiem, tato. Tylko mam jedną prośbę.
  - Jaką?
  - Nie gadaj nikomu. Okej? Nie chce żeby to wyciekło, że masz 16- letnią córkę w ciąży. - spuściłam głowę, tata kazał mi spojrzeć na niego.
  - Alex. Jesteś moją córką i nieważne co by się działo zawszę Cię będę kochał i nie ma mowy o wstydzie tutaj, okej? Pamiętasz? Przecież cierpisz na tą rzadką chorobę.
  - Tak wiem. Ale to nie zmienia faktu, że mam 16 lat. - westchnęłam.
  - To że będziesz miała dziecko nie jest powodem do wstydu Alex. Pamiętaj. Ja muszę iść do pracy. Ty masz się nie przemęczać i jakby co jestem pod telefonem.
  - Dobrze. Tato. Cześć.
  - Pa.- ucałował moje czoło i zaraz zniknął za drzwiami. Zjadłam ciepły posiłek do końca i poszłam posprzątać po sobie.
       Gdy to już zrobiłam nagle zaczęła mnie energia roznosić. Wysprzątałam cały dom. Dosłownie cały dom na wysoki połysk. Nawet jak się tu wprowadzaliśmy to taki czysty nie był.
     O 21:00 gdy tata wrócił do domu był w nie lada szoku.
  - Czy ja dobrze trafiłem?- zapytał. Po chwili się z kuchni wyłoniłam.
  - Tak.
  - Miałaś odpoczywać. - zaczął z pretensjami.
  - Wiesz, że i tak bym tego nie zrobiła, prawda?- uśmiechnęłam  się do niego. - I dobrze wiesz, ze w jednym miejscu to ja usiedzieć raczej nie mogę. Muszę coś robić...
  - No też fakt. Chyba sobie tydzień urlopu wezmę.- westchnął
  - Nie musisz! - podniosłam głos.
  - Ktoś Cię przypilnować musi, Alex, bo jak widać...
  - Oj tam tato.- zaśmiałam się. - możesz normalnie pracować. Przecież nie mam pięciu lat tylko mam szesnaście dziwnym trafem- oznajmiłam z uśmiechem. Nic na to nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
      Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Tak też zrobiłam i po półgodzinach wyszłam piżamie, w szlafroku i turbanie na głowie. Zaraz po mnie wszedł tata, a ja pomaszerowałam do swojego pokoju.
         Wytarłam wilgotne włosy i rozczesałam, a ręcznik powiesiłam na ciepłym grzejniku. Zdjęłam szlafrok i położyłam się. Pół nocy myślałam o tym wszystkim, ale dzięki Bogu poszłam udało mi się po milionowej już próbie odpłynąć w krainę snów...

________________________
Siema :D
Dzisiaj rozdział wgl jakiś krótki mi wyszedł, a nie wiem dlaczego -.-
Dzień nieźle zamulony w przeciwieństwie do wczorajszego. :c
A tu macie proszę o to fotkę prezentu od Pameli, który sprawił, że łzy poszły :3

Jeszcze raz dziękuję za prezent głupolu tylko teraz Tobie trzeba coś wymyślić ! <3     

Brak komentarzy: