czwartek, 11 października 2012

Rozdział 14

Chłopak otworzył drzwi i przepuścił mnie bym weszła do środka. Zrobiłam to bardzo niepewnie. Ręce, nogi. Wszystko mi się trzęsło. Jay zamknął cicho drzwi. Zdjęliśmy buty i weszliśmy wgłąb jasnego pomieszczenia.
-RAZ, DWA, TRZY ZBIÓRKA NA KORYTARZU Z WYJĄTKIEM TOMA!- ryknął głośno i zaraz w mgnieniu oka wszyscy się zbiegli. Ja byłam taka ucieszona i wgl, że normalnie aż to nienaturalnie wyglądało. - No! To kiedy już tu jesteście. Poznajcie Alex moją... moją dziewczynę.- wszystkich zamurowało. Max, Seev i Nath mnie zaraz wyściskali.
-Miło nam. To jest Siva, Nathan a ja Max.
-No wiem. -uśmiechnęłam się.
-Alex jest naszą wielką fanką.
-To jeszcze bardziej nam miło! - jeszcze raz zrobili grupowego przytulasa.
-Niestety jak Ci wspominałem Tom jest chory i Kelsey się nim zajmuje. A właśnie! Nareesha!- zawołał Jay
-Co?
-Chodź tu...
-Boże mam lecieć na każde twoje zawoła...- nie dokończyła, bo zobaczyła mnie. -Cześć
-Cześć. -uśmiechnęłam się.
-Poznaj Alex. - dziewczyna do mnie podeszła i się przytuliłyśmy przyjaźnie.
-Co ty tu robisz?
-No z tatą się przeprowadziłam miesiąc temu prawie.
-I ja nic o tym nie wiem?!
-To wy się znacie?!- zapytali wszyscy zszokowani i to wyszło im równo.
-Tak... Alex... Jest moją "kuzynką". - stwierdziła niepewnie i to kuzynka wzięła w cudzysłów.
-I ty nam nic nie mówiłaś?!- po raz kolejny zapytali.
-Nasi ojcowie to przyrodni bracia. Pokłócili się i dlatego coś takiego wyszło . Nie odzywali się do siebie przez 11 lat. I nadal się nie odzywają... Boże jak dobrze cię widzieć!- przytuliłyśmy się jeszcze raz. Poszliśmy wszyscy do salonu.  Nath i Max przynieśli górę słodyczy i picia.
-Pierwsze pytanie.
-Słucham.
-Co ci się stało?- zapytał Seev.
-Mały wypadek na W-F-ie wczoraj miałam. - tematy brały się znikąd. Kelsey zeszła na dół.
-Oooo. Mamy gościa i nic nie mówicie?- zapytała rozżalona.
-A właśnie. To jest Kelsey.
-Wiem. -uśmiechnęłam się. Kelsey się uśmiechnęła i się przyjaźnie przytuliłyśmy.
- A ty jesteś pewnie tą Alex, o której Jay tyle nawija.
-To chyba ja...-powiedziałam niepewnie.
-Chodź ze mną. Tom też by chciał cię poznać.
-Ok.
-Zaraz wracamy- zniknęłyśmy za rogiem i poszłyśmy na górę.
-Tylko sięnie przestrasz go. Jest chory i wygląda trochę jak siedem nieszczęść.
-A ja co mam powiedzieć? Mam nogę w gipsie. - obie się zaśmiałyśmy.
-Tom, skarbie masz gościa. - weszłyśmy powoli do jego twierdzy. Zobaczyłam nie lada bajzel. Ale cóż... Chłopak mnie wzrokiem zmierzył.
-Cz...cześć. Jestem Alex.-
-Cześć.- po tym zakasłał.
-Współczuję choroby.
- Dzięki. Przywitałbym się z tobą, ale nie chcę cię zarazić tym cholerstwem.
-Luz spoko.
-Ty jesteś tą dziewczyną Jay'a?
-Podobno- zaśmiałam się. On się uśmiechnął, bo ciężko mu było cokolwiek powiedzieć.
-Coś poważnego?- spojrzał na gips
-Nie... raczej nie. Zwichnięcie. To ja nie będę wam przeszkadzać. Zdrowiej. Bo mam zamiar iść na ten koncert za dwa tygodnie. -uśmiechnęłam się.
-Zobaczę co da się zrobić. - zawróciłam się i wróciłam do reszty zespołu.Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Niccc. -powiedzieli wszyscy. Seev i Nath na siebie spojrzeli. Szybko do mnie podbiegli i wzięli na ręce.
-Co do...?!- nie zdążyłam dokończyć i chłopacy zaczęli mną podrzucać. Jay i Nareesha patrzeli jak wryci na to wszystko.
-Jay łap!
-Nawet się nie ważcie!- krzyknęłam. Oni jednak to zrobili, ale na szczęście mów wybawiciel mnie złapał.
-Mam cię. - zakręcił mną i mnie delikatnie postawił na nogi.
-Dziękuję... - powiedziałam i spojrzałam z powagą na chłopaków, którzy się śmiali. Oni spoważnieli.
-Witamy w rodzinie!- rzucili się na mnie. W całym domu było słychać nasze śmiechy.To było coś.
-Chłopaki mam pytanie.
-No dawaj.
-Mogę prosić o autografy?- zapytałam nieśmiało i wyjęłam płytę z torby.
-Pewnie. - Max i Nath zaczęli się szarpać o tą płytę dla jaj, ale wygrał Seev. Wzięli markery i zaczęli się podpisywać po kolei. Nath podbiegł do Toma żeby ten też podpisał. Zrobił to i w mgnieniu oka i wrócił.
-Proszę bardzo. - podał mi płytę. Ja z szerokim uśmiechem wzięłam ją z powrotem i schowałam do torby. Max włączył tv na MTV i leciało Gangnam Style.
-Tańczymy!- ryknął Jay i zaczął to tańczyć. My z Nareeshą sobie usiadłyśmy wygodnie na kanapie. Śmiałyśmy się z chłopaków na całego. Gadałyśmy... bynajmniej próbowałyśmy gadać o wszystkim co się zdarzyło w ciągu ostatnich lat i w ogóle.
-A jak ci się układa z Seevem?
-Jesteśmy zaręczeni.
-Mój Boże gratuluję!- przytuliłyśmy się.
-Ale już długo. Jest naprawdę kochany.
-Znasz loczka dłużej niż ja...jaki on jest w stosunku do dziewczyn?
-Wiesz... Loczek bardzo lubi balować, jest szalony i można to wywnioskować po tym.- zaśmiałyśmy się. - Ale jeśli chodzi o dziewczyny to był swego czasu jak Nath, czasami tez mu to się zdarza nawet teraz. Ale tak myślę, że jak się naprawdę zakocha, to kocha tak mocno jak tylko potrafi. -uśmiechnęła się.- Mam nadzieję, że tak będzie z tobą. - poklepała mnie po ramieniu i się przytuliłyśmy

______________________
Dzisiaj krótko.  Dużo pracy. Ogólnie chora jestem. Miłego czytania <3

1 komentarz:

Anku ;D pisze...

Cudowny rozdział :***
Uwielbiam ;)
PS. Przepraszam że tak późno ale mnie nie było ;(