Kontynuowałam z Maxem, Nareeshą i Sivą robienie ciasta.- Nath, a tobie Bozia ręce i nogi urwała?
-Nie, ale to jest niebezpieczne.- odpowiedział mi
-Niebezpieczny będzie ten wałek jak nim w ciebie rzucę. No dalej. Będziesz mieszał czekoladę z bitą śmietaną.
-No dobra.- przywlekł swój tyłek i zaczął wykonywać polecenie. Gdy ciasto było gotowe, wlaliśmy je do formy i to wszystko poszło do piekarnika rozgrzanego na 220 stopni. Było tam 20 minut, a w tym czasie ogarnęliśmy blat.
-Już?- zapytał zniecierpliwiony Max.
-Tak. Czekaj.- wzięłam móż i sprawdziłam czy jest upieczone. Było. Wyjęłam je, a Seev wyłączył piekarnik.- Mysi ostygnąć.- położyłam je blisko okna, które było uchylone. Po chwili ostygło i przekroiłam biszkopt na pół. Wzięłam od Nathana śmietanę i polałam na jedną połowę, potem położyłam drugą połowę biszkoptu, i tą polałam normalną deserową już czekoladą.- Macie wiórki kokosowe?
-Taaa. Coś mamy.- Max zarzucił potrzebną mi rzecz. Posypałam ciasto i włożyłam do lodówki.
-Gotowe! Teraz trzeba poczekać, aż zesztywnieje.- i wszyscy nagle zaczęli się śmiać.- Co?
-Niiic.- śmiali się dalej
-Zboczuchy!- sama zaczęłam się śmiać i zrobiłam facepalma. Poskoczyłam do nich i usiadłam na kanapie. Zaczęliśmy gadać dziwnymi głosami z kreskówek.
-Alex teraz ty!
-Nie.. Nie umiem- zaśmiałam się
-No dawaj!- powiedział Nathan.
-No dobra.- speszyłam się lekko.- Jestem Alex.- powiedziałam po czesiowemu <Władcy Much>. Oni zaczęli się śmiać.
-Osz kurwa!
-Hahahahha- Seev i Max nie mogli się opanować i normalnie turlali się po podłodze.
-Rozwaliłaś nas wszystkich!- dodał ponownie Nath
-No dobra! Ja chcę ciasto!- powiedział loczek
-Zobaczę czy już jest... gotowe. -wstrzymałam głos, żeby dobrać dobrze słowa
-Dobra...- powiedział Seev. Podskoczyłam do lodówki
-Dobra! Ujdzie! Wyciągnijcie talerze i sztućce!- Nareesha się tym zajęła. Wyjęłam formę i położyłam na blacie. Wyjęłam nóż i zaczęłam kroić ciasto w kawałki.-Max wyjmij jeszcze dwa!
-Czemu?
-Tom i Kelsey.
-Spoko.- zrobił to o co prosiłam i nałożyłam ciasto.
-Nareesha.
-No?
-Zaniesiesz je ze mną?
-Spoko.-wzięła jeden talerz i ruszyłyśmy na górę. Mulatka zapukała.
-Co jest?
-Możemy wejść?
-My?- usłyszałam chłopaka
-No Nareesha i Alex.
-Spoko.- otworzyłyśmy drwi i weszłyśmy.
-Mamy ciasto.- zaczęła Nareesha
-Kto robił?- zapytał podejrzliwie
-No my wszyscy.
-A jakie? -zapytała Kelsey
-Czekoladowe.- dokończyłam.
-O mój Boże, Kocham was!- dodał Tom. Podałyśmy im talerze.
-Smacznego.- powiedziała na koniec kuzynka i puściłyśmy pokój. Zeszłyśmy na dół do kuchni, a ciasta prawie nie było. Tylko te dwa kawałki co dla siebie ukroiłyśmy. Zrobiłyśmy z Nareeshą na siebie duże oczy.
-Co się z ciastem stało?- zapytałam
-No bo...- zaczął Max
-Skarbie było tak dobre, że...- kontynuował Jay
-Ale są jeszcze te wasze kawałki.- my kolejny raz się na siebie spojrzałyśmy i równo zaczęłyśmy się śmiać
-Faktycznie to rodzina...- dodał Max. Podeszłyśmy do blatu, wzięłyśmy talerzyki i usiadłyśmy sobie na kanapie. Zaczęłyśmy wcinać ciasto.Tym sposobem doszła godzina 16:00. Ogarnęliśmy blachę i cały bałagan jaki był. We własnej osobie zeszedł do nas Tom.
-Ejj zostało coś jeszcze? Bo wyszło wam zajebiste ciasto.
-Spóźniłeś się. Max, Jay, Nath i Seev pochłonęli całą blachę.- zaalarmowała Nareesha
-No co wy? Ale z was śmietniki!- ja się zaśmiałam. Loczek się na mnie spojrzał i automatycznie się przestałam śmiać.
______________________________
Witam ponownie :). Przepraszam, że kolejny raz taka długa przerwa była, no ale wiecie... szkoła nauka, jeszcze domowe zajęcia... Nie było kiedy. Ale na szczęście mam zeszyt, w którym piszę rozdziały więc następne mam nadzieję, że będą jak najszybciej. Nie bijcie mnie za to coś na górze :D Oglądałyście premierę I found You na youtube? Ja byłam dzielna i do 1:00 wytrzymałam nawet dłużej, a co leprze w ogóle nie spałam i w szkole nie było zgonu :3
1 komentarz:
Aż mi się tego ciasta zachciało :D
Cudny rozdział ;)
Lecę do następnego ;p
Prześlij komentarz