Tom zawrócił się i poszedł na górę.
-Dobra ja muszę zmykać do domu!
-Co ty? Teraz gdy wiemy co potrafisz, oni cię stąd nie wypuszczą.- wypaliła mulatka. Zrobiłam na nią takie duże oczy.
-Wypuszczą. Dzisiaj- podał mi kule BabyNath
-Dzięki.- poszłam ubrać trampka
-Alex.
-Co?
-Wytrzep włosy.- zaśmiał się Max.
-Gry ty wytrzepiesz swoje.- zaczęli się wszyscy znowu śmiać. Zrobiłam to po czym, założyłam trampka.
-Odprowadzę cię. - dodał loczek. Wszyscy na niego tak się spojrzeli dziwnie.- Co?
-Nic.
-To cześć.- pożegnałam się ze wszystkimi w sensie przytuliłam i ruszyliśmy w drogę z chłopakiem.
-Mówiłem, że cię polubią.
-Ale i tak byłam zestresowana.
-Im więcej o tobie wiem, to tym bardziej myślę, że jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
-Serio?
-Tak. Jak to jest pomiędzy twoim ojcem a Nareeshy?
-To skomplikowane. Sama się w tym zbytnio nie orientuję. Wiem tylko, że mój tata ma tego samego ojca co tata Nareeshy.
-Ciężko ci pewnie.
-Tragedii nie ma. Tak się tym nie interesuję za bardzo.
-Ale macie inne nazwiska.
-Podobno babcia zaszła z nim w ciąże a ten ją zostawił.
-Czyli twoja babcia jest Polką?
-Podobno. Ale mieszkali w Manchesterze.
-Czyli przyjechał do Polski i poznał twoją mamę.
-Coś w tym stylu.- zarumieniłam się
-Hej
-Co?
-Nie bądź taka zamknięta w sobie.
-Nie jestem.
-Nie wcale.
-Jay.. po prostu już taka jestem.
-Ok. I masz taka być. Po za tym skąd umiesz tak gotować i wgl?
-Mama mnie nauczyła, trochę tata.
-Boże gdzie ty byłaś rzec całe moje życie?!
-W Polsce.- zaśmiałam się. - Z ręką wszystko ok?
-Tak dzięki za opatrunek.
-Spoko. Tak trzeba było.
-Masz jakieś plany na jutro?
-Nie wiem. Zależy czy tata będzie w domu czy w pracy. I czy nie będzie sam wiesz kogo.
-A co to Voldemort?-zaśmiał się.
-Dla mnie tak. Ty się śmiejesz, ale to nie jest takie kolorowe.
-Wiem... A masz różczkę?- spojrzał się na mnie zacieszony
-Nie...-skrzywiłam się. Poczułam okropny ból w brzuchu.
-Alex... Wszystko ok?
-Taak. Tylko brzuch mnie trochę rozbolał wiesz?- i znowu to poczułam. Aż się zgięłam w pół. Wzięłam głęboki oddech.
-Alex!- podtrzymał mnie. Złapałam jego rękę i zacisnęłam zęby z bólu.
-Mógłbyś do mnie przyjść dzisiaj?
-Jasne.- pomógł mi iść. Weszliśmy do domu. Nikogo nie było jak zwykle z resztą. - Połóż się . -zaprowadził mnie na sofę. Zrobiłam to co powiedział. Zaraz zaczął szukać jakiś tabletek przeciwbólowych...
_________________________________
Chwila grozy. :D Na tym zakończę ten rozdział. Szybko przepisywałam :P mam nadzieję, że aż takiej katastrofy nie będzie :)
2 komentarze:
!!! o.O !!!
CO JEJ JEST???!!!
Świetny rozdział ;*
Czekam na więcej ;D
no no no CO JEJ JEST?????????
dlaczego wszyscy kończą w takich momentach rozdiały
prosze dodaj szybko nexta :D
Prześlij komentarz