*cztery dni później
Jestem już w domu. Tata zerwał z Jennifer, jak obiecał, i oboje byliśmy już szczęśliwi, że nie było jej w naszym życiu. Anne siedzi przy mnie cały czas po szkole. Jest ogólnie piątek. 15:00.
-To co koncert One Direction odpada?- zapytała zawiedziona
-Nie wiem, a o której jest?
-O 20:00.
-Mamy jeszcze pięć godzin, żeby namówić mojego tatę.- ona się łobuzersko uśmiechnęła. Zeszłyśmy na dół. - Tato?
-Co jest?
-Mogę iść z Anne na koncert?
-Czyj, gdzie jak kiedy?- podszedł do mnie
-One direction, Na The O2 Arena, dzisiaj o 20:00.
-Nie.
-Czemu?!
-Masz nogę w gipsie. Jesteś po operacji... nie ma mowy
-Ale tato! To nie jest choroba! Dobrze się czuję, a po za tym Anne idzie też!
-Prosimy, prze pana...- zrobiłyśmy obie maślane oczka. On chciał być twardy, ale nie udało mu się to.
-No dobrze. Możesz. Ale ja was zawiozę.
-Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!- przytuliłam się do niego, i szybko podskoczyłyśmy z Anne na górę. Weszłyśmy do pokoju. Zaczęłam przegrzebywać szafki. Udało mi się wybrać to <patrz tu>. Szybko się w to przebrałam. Anne tez już miała zestaw. Doszła 17:00. Zostało się umalować i uczesać. Obie wyprostowałyśmy włosy, naniosłyśmy delikatny makijaż i ogólnie wszystko było ok. Mój telefon zadzwonił.
-Alex! Telefon.- zaalarmowała Anne.
-Już...- podskoczyłam do telefonu. Wzięłam do ręki.- Jay.- odebrałam. - No co jest?
-Jak się czujesz?
-Dobrze jest.
-Masz na dzisiaj jakieś plany?
-No niestety tak. Idę na koncert.
-Czyj? Z tą nogą?
-Tak. Na One Direction z Anne idę. nie bój się. Tata nas zawozi i odwozi.
-No chyba że. Ale na One Direction?- zapytał zszokowany.
-No tak... Coś w tym złego?
-Nie... Tylko nie wiedziałem, że ich lubisz...
-Nie o to chodzi. Nie mam nic do nich. A idę z Anne, bo ona ich kocha, a się przyjaźnimy więc idę z nią. Nie bój się Tamten w loczkach to nic w porównaniu z twoimi.- uśmiechnęłam się.
-To chciałem usłyszeć. To baw się dobrze.
-Dzięki. Cześć.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.- rozłączył się. Anne tak na mnie patrzała. - Co?- zapytałam
-Harry też ma fajne loczki.
-Ale Harry to nie mój chłopak, nawet go nie znam. A Jay'a loczki są fajne w dotyku i tylko ja mogę ich dotykać. - zaśmiałyśmy się.Weszłyśmy na internet, głownie na twittera. Zrobiłyśmy fotki i podpisałyśmy.
"Przed koncertem ;D x"
I poszło.
-Jay chyba jest zazdrosny o to, że idziesz na Ona Direction.
-Zauważyłam. Ale i tak nie ma o co być. To tylko koncert. - stwierdziłam. Zeszłyśmy na dół. Ubrałyśmy buty. Ja buta, bo jeszcze gips... - Tato! Jedziemy?
-Już?
-No. Wiesz ile fanek już czeka przed budynkiem? A ja chcę dopchać się na swoje miejsce.- zaśmiałyśmy się.
-No dobrze.- stwierdził potulnie, ubrał buty i wyruszyliśmy w stronę celu...
___________________________________
Dzisiaj słońce świeci, ale zbytnio czasu nie ma na pisanie, bo pani od matmy się mści na nas i dała dwie kartki A4 z zadaniami które mamy na poniedziałek rozwiązać. A jest ich blisko 60. ;/ normalnie zabić tylko. Ale ja już mam prawie skończone... ( to znaczy, jestem w środku ostatniej kartki xD). Mam nadzieję, że się wyrobię i to coś powyżej nie będzie aż takie złe. Ogólnie wczoraj znalazłam rzeczy z dzieciństwa. Łooo Boże jak ja kiedyś pisałam i wgl. Jak lekarz XD Co fakt to fakt. Takie stare rzeczy mieść to fajna sprawa ;3 Trzymajcie się <3
2 komentarze:
To jest WSPANIAŁE :****
Rozdziały Twojego autorstwa sprawiają mi ogromną przyjemność ;)
Chcę więcej ;D
PS. Przepraszam że nie komentowałam ale mnie nie było niestety ;( Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;) Wiedz też że wszystkie rozdziały przeczytałam :)
Superr !! dawaj następny :D
Prześlij komentarz