poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 29

  Wysiadłyśmy wszystkie z pojazdu, wzięłyśmy z Anne torby i w czwórkę ruszyłyśmy w stronę drzwi. Oczywiście, że nie było szans na to, żebyśmy weszły jak normalni, cywilizowani ludzie. Dosłownie Tom, Seev, Jay i Max wnieśli nas do domu, a BabyNath zajął się kulami i wziął nasze torby. Gdy przekroczyłyśmy próg i chłopacy łaskawie postawili nas na nogi, Nathan podał mi kule. Była około 21:43. Wszystko było przygotowane przez chłopaków. Na stole była pizza, paluszki i inne przekąski. Nie obyło się bez alkoholu. Piwo, wódka itp. Niebywale banalnym i wiadomym wszystkim faktem było to, iż o ten element zadbali Max z Tomem.
-Mówiłam, żeby grzecznie...- klepnęła się w czoło mulatka
-Skarbie...wiesz, że u nas grzecznie to się nie da.- powiedział żartobliwie Seev
-A wpadłeś na to, że moja kuzynka i jej przyjaciółka mają 15 lat?
-Nikt się nie dowie. Są młode, ładne i mają całe życie przed sobą...-dodał  Nath
-Ale wiecie, że jestem za nie odpowiedzialna?
-Tak.- potaknęli wszyscy
 -No dobrze...-powiedziała potulnie. Zaczęła się prywatna bibka. Seev włączył muzykę na full. Jay polewał wódką od razu. Anne szybko się zaaklimatyzowała. Piła sobie na luzie. Ja ostrożnie zaczęłam z piwkiem. Kuzynce to się zbytnio nie podobało, że chłopacy nas rozpijają., ale piwo to nie jest jakiś wiecie... bogate w procenty. Muzyka jakby to uznać... była dzika. Dosłownie. Szybka z super basem. Wszyscy tańczyli. Ja na jednej nodze. Po niespełna godzinie Tom i Kelsey poszli na górę... ekhem... wiemy po co... Ale to nic. My bawiliśmy się dalej. Nareesha się rozluźniła i piła drinki, które zrobił Max. Wszystko było zajebiste. Pewnie stąd plotka, że uwielbiają balować... że są mistrzami w tym. I mieli racje. Jeśli chodzi o bibki to są w tym zajebiści.
-Tańczymy!- krzyknął Nath i porwał mnie do tańca. Nie przeszkadzał fakt, że na jednej nodze.
-No to bawimy się w odbijanego.- Jay wyparował i momentalnie mnie odbił od Natha, przy czym mnie pocałował i tańczyliśmy wolnego... Było fajnie dopóki nie zapukała policja ze skargą, że zakłócamy ciszę nocną...

*

Jest noc.  Wszyscy chodzą w różnych strojach strasząc ludzi na dworze. Wszyscy krzyczą CUKIEREK ALBO PSIKUS! Chodzą po domach i zbierają cukierki to papierowych toreb. Z gromadą, czyli z The Wanted, Nareeshą, Kelsey, Anne i mną robiliśmy dokładnie to samo. Była mgła. Chłopacy wpadli na ich zdaniem zajebisty pomysł, żeby iść na pobliski cmentarz. Osobiście mi nie podobał się ten pomysł. Z resztą dziewczynom też nie. Gdy doszliśmy na miejsce, było ciemno, zimno i do domu daleko co lepsze... Chłopacy wygodnie usiedli sobie na grobach..
-Jay możemy stąd iść? Nie jest to zbytnio dobry pomysł, by tu siedzieć.
-Nie panikuj... Jest wszystko ok. Chodź tu. - przyciągnął mnie do siebie i usiadłam chłopakowi na kolanach, a ten mnie przytulił i zrobiło mi się ciepło. Spojrzałam na jego szyję. Wpatrzyłam się w nią. Nagle poczułam jak mi zęby wyrastają, przybliżyłam się bardziej i wgryzłam się w NIĄ! Łaknęłam tej krwi coraz bardziej. W końcu się oderwałam. On już się nie ruszał. Był sztywny. Ja odskoczyłam od niego. Wytarłam z buzi krew. Wszyscy się na mnie patrzeli. Sama nie wiedziałam o co chodzi...
-Alex... ty...- jąkała się Anne.
-Co jest ze mną?- wystraszyłam się już sama. Nagle szybko wstał Jay i mnie złapał...-Aaaaaaaaaaa!- krzyknęłam głośno...

*

-Aaaaaa!- krzyczałam.
-Alex! Wszystko jest ok! Już...- uspokajał mnie... BabyNath (?!)
-Co ty tu?!- odskoczyłam i przywaliłam głową w ścianę.- Ałaa...- osunęłam się. Spojrzałam przez okno... Noc. Jestem u chłopaków nadal. Masowałam swoja głowę...
 -Słyszałem krzyki. Dochodziły od ciebie... Koszmar?
-Trochę...- powiedziałam przełykając ślinę. Chłopak na mnie patrzał swoimi niebiesko-zielonymi oczami trochę wystraszony.
-Wystraszyłaś mnie...
-A ja co mam o sobie powiedzieć?
-No też fakt. Idź spać dziewczyno jest 3 nad ranem.
-Spoko. Dobranoc...- odpowiedziałam. Obróciłam się na bok. Ułożyłam poduszkę i zamknęłam oczy. Nie słyszanym, żeby ktoś wychodził ani wchodził. Poczułam jednak jak chłopak muska moją skórę. - Nath! Co ty...?


__________________________________
Na tym się zakończy. Dzisiaj w szkole lekki szok! Dostałam 6,5,4,4- Looool jaki kujon ze mnie... xD Ogólnie kostucha na dworze panuje, a tata nie chciał po mnie przyjechać -.- No ale z buta jak się idzie to zajmuje tylko ok pół godziny. :D I tak zimno było... :(

1 komentarz:

Anku ;D pisze...

Że What???!!!!
o.O
Świetny!!!