niedziela, 7 października 2012

Rozdział 9

Weszliśmy do domu. Chłopak mnie postawił ostrożnie na nogi i podał mi kule. Zdjęliśmy buty i wyruszyliśmy ponownie do kuchni. Wyszukałam dwa talerze i dwa widelce. Ten chciał już nakładać.
-Trzeba jeszcze makaron ugotować.- zachichotałam po cichu.
-Sam sos też by był dobry.- zaśmiał się. Wyciągnęłam makaron. Znowu nastawiłam wodę w garnku. Wsypałam makaron i zaczął się gotować. Jay tymczasem nakrył do stołu.- Masz jakieś plany na jutro?
-A co?
-Chciałbym się spotkać z Tobą. - na mojej twarzy zagościł bardzo promienny uśmiech.- A mianowicie poznać cię z chłopakami.
-Żartujesz prawda?- wyraziło to we mnie szczęście, zaskoczenie itp.
-Nie.  To co? - zrobił oczka słodkiego psiaczka, a wychodziło mu to 100000 razy lepiej niż mi. Zamurowało mnie tak, że zapomniałam, że mam język w buzi. Więc potaknęłam głową i wyszczerzyłam ząbki. Gdy makaron się ugotował, nałożyłam porcje na talerze, a loczek położył je na stole. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy zajadać. Nagle do domu wchodzi ojciec z jakąś dziewczyną. No nie powiem panią, bo wyglądała na jakieś 26 lat! Całowali się w dodatku. Mi i chłopakowi szczęka opadła do samej podłogi.
-Yyy... Tato! - mężczyzna się na mnie spojrzał, potem na chłopaka i szybko się od siebie oderwali.
-Cześć skarbie.- z trudem wypowiedział da banalne słowa.
-Kto to jest?- zmierzyłam brunetkę wzrokiem, a następnie mój wzrok powędrował znowu na ojca.
-To jest Jennifer. Moja...dziewczyna.
-Twoja co?!- zapytałam zszokowana.
-Dziewczyna. - odezwała się brunetka.
-Nie z tobą rozmawiam. - odpyskowałam do niej.
-Alex!
-Zajebiście normalnie jak ze mną szczery jesteś!
-Alex... spokojnie. da się to wytłumaczyć na pewno. - próbował załagodzić to wszystko Jay.
-A ten chłopak to kto?
-Jay. Mój...- i tu się zawiesiłam, bo nie wiem kim on dla mnie był.
-Chłopak.- dokończył sprawnie loczek. Im mina zrzędła, ja takie duże oczy na niego zrobiłam, ale po tym się uśmiechnęłam do niego.
-Aha. No... możemy się do was przyłączyć?
-A z jakiej okazji? - zapytałam go.- od dwóch tygodni praktycznie w ogóle się mną nie zajmowałeś, a teraz co? Myślisz, że dziewczyna która spokojnie mogłaby być moją kuzynką, albo koleżanką da radę to wszystko załagodzić?! Myślisz, że to będzie moja nowa... nawet nie dam rady tego wypowiedzieć...Gdyby mama tu była...
-Ale nie ma słonko. Czas leci. Trzeba żyć dalej.
-Przeczytałaś to w necie czy ktoś cię oświecił i teraz to powtarzasz?- wszyscy się zamknęli. Usiadłam. To wszystko odebrało mi apetyt. Ale wzięłam jeszcze ze trzy widelce makaronu. Nowa para się do nas przysiadła. Wytrzymałam dosłownie 10 minut...- przepraszam...- wstałam odskoczyłam do kuchni i odłożyłam talerz do zlewu, wzięłam kule i ruszyłam na górę. Chłopak zrobił to samo. Poszłam do pokoju. Buzowało we mnie wszytko. Nie ze wściekłości, tylko z rozczarowania. Loczek za mną wszedł do mojego pokoju.
    -Witam w mojej twierdzy. -uśmiechnęłam się blado, zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku.
-Fajny pokój. A szczególnie ta ściana nad łóżkiem. - spojrzał się tam i uśmiechnął.
-Dzięki.
-Moge o coś spytać?
-Jasne.
-Czemu tak zareagowałaś na tą dziewczynę?- usiadł koło mnie na łóżku.
-Nie wiesz wszystkiego... Nie mówiłam ci nigdy o tym...
-To powiedz.
-Widzisz zdjęcie tamtej kobiety?- wskazałam palcem na fotografię stojącą na szafce nocnej.
-To twoja mama?
-Tak. Odeszła 2 lata temu.
-W sensie, że twoi rodzice się rozwiedli?
-Nie. W sensie, że zmarła na raka. - Spuściłam głowę, myśląc że stłumię tym jakoś łzy napływające szybko do oczu. Nie dało się ich zatrzymać. Jedna samotna łza spłynęła powoli po policzku i chłopak to zauważył, po czym mnie mocno przytulił. Mimo, że odeszła 2 lata temu, to bolało tak jakby to było wczoraj. Potem poprosił mnie o to bym opowiedziała mu o tym, żebym to wszystko z siebie wyrzuciła. I to zrobiłam. Gadając w ten sposób doszła godzina 19:30.
-Chłopacy się o Ciebie nie martwią?
-Jeśli mamy wolne, każdy ma swoje życie. Tom z Kelsey, Seev z Nareeshą, Max i Nath sami. A ja... ja z tobą.- Uśmiechnęłam się na te słowa wypowiedziane przez niebieskookiego chłopaka. Ujął moją dłoń delikatnie. -Wszystko się ułoży zobaczysz. Będzie dobrze.
-Już jest...- loczek przybliżył swoją twarz do mojej. Dzieliły nas tylko minimetry. W końcu nasze usta złączyły się w pełnym czułości, ale delikatnym pocałunku....

___________________________________
No to mamy tzw. dziewiąty. Przed szkołą jestem. Jeszcze w piżamie :D Ogólnie dzień zapowiada się fajnie mimo, że zimno i nie biorąc pod uwagę faktu, że szkoła xD Rozdział pisany przy tej zacnej piosence, która przyprawia mnie o dreszcze i łzy tak inne ich wolne piosenki jak I'll be your strength albo I want it all, ale ta to cudo <3 

2 komentarze:

Anku ;D pisze...

Tyle emocji i uczuć w tym rozdziale...
A musisz wiedzieć, że ja uwielbiam to!
A to... To było niesamowite ;****
Czekam na więcej ;D

naile pisze...

Awwww... bosz jak ty to pięknie opisujesz. I ten pocalunek na końcu. No normalnie cudo. Zazdrościc tylko talentu. Zapraszam tez do mnie http://twlovestoryy.blogspot.com/