Rano wyspana i wypoczęta w swoim kochanym łóżeczku obudziłam się. Wyciągnęłam się najmocniej jak się dało. Uśmiechnęłam się. Jak zwykle padał deszcz, ale to nie zniechęciło mnie do dalszych działań.
Dzisiaj mamy 3 lutego 2012 roku. Spojrzałam uśmiechnięta na zdjęcie mamy, a potem na budzik obok niego. Zegar wskazywał 10:00. Bożee. Znowu tak późno.
Wstałam, po czym poszłam do łazienki rzeczami. Ubrałam się w szary komplet dresowy, a włosy związałam w kucyka. Na nic więcej nie było mnie stać dzisiaj.
Zeszłam na dół, a w domu wyczułam zapach naleśników. Za tym zapachem jak zaczarowana poszłam do kuchni.
- Coś ładnie pachnie!- uśmiechnęłam się
- Naleśniki.- uśmiechnął się tata. - Siadaj zaraz będą.
- Dobra...- usiadłam przy stole i zaraz dostałam swoją porcję naleśników. Zaczęłam jeść. - Boże jakie dobre!
- A co tam jedliście na śniadanie?- zapytał z ciekawością.
- Różnie. Sałatka wegetariańska, płatki, kanapki, a czasami nic bo nie było czasu. Ale jak widać żyję i mam się dobrze. - wyszczerzyłam ząbki do osoby siedzącej naprzeciwko mnie. Tata pokręcił głową i się uśmiechnął.
- Skoro szara rzeczywistości już cię dotknęła to jak zjesz to to pomyjesz. - powiedział uśmiechnięty. Ja na niego duże oczy zrobiłam.
- No to witaj szara rzeczywistości...- westchnęłam. Tata nawet w niedzielę nie miał wolnego czyli znowu byłam sama w domu przez pół dnia.
- No córcia. Ja się zbieram. Nie puść domu z dymem, jakby coś się działo to dzwoń. - ucałował mnie w czoło i usłyszałam tylko dźwięk zamykających się drzwi. Zjadłam swoją porcję jedzenia do końca i tak jak tata mi kazał, pomyłam po sobie.
Po wykonaniu czynności usiadłam sobie na kanapie... O ile rozłożenie się jak stare sto złotych można nazwać siedzeniem. Włączyłam telewizor i trafiłam na odcinki The Vampire Diaries pierwszy odcinek trzeciego sezonu. Wielbiłam go... Stefan Rozpruwacz. (^_^), ale sens przerwał mi dzwonek do drzwi. Leniwie poszłam je otworzyć, a tam moja managerka.
- Cześć. Wejdź- wpuściłam ją do środka. Kobieta nie była w dobrym humorze ,co nie wróżyło nic dobrego.
- Ja mogę wiedzieć, co ty odwaliłaś wczoraj?- zapytała
- Wróciłam jednym samolotem wcześniej do domu, bo nie chciało mi się patrzeć na zakazaną paszczę Zayna.- oznajmiłam spokojnie. Kobieta zrobiła na mnie duże oczy. - Aaa. To nic ich manager Ci nie powiedział. Otóż Zayna nakryłam z jego ex w łóżku. I z nim zerwałam i postanowiłam wrócić wcześniej. Oto cała historia.- rzuciłam obojętnie. Kobieta zrobiła podwójnie duże oczy.
- Ja.. ja nie wiedziałam.
- Spoko. - wzruszyłam ramionami. - I tak nie zrobiło to na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, nawet Ci powiem, że wiedziałam, że to zrobi. Chamy zawsze pozostają chamami.- zaśmiałam się ironicznie.
- No cóż. Niech Ci będzie. Mam dla ciebie kolejną propozycje. Skoro już podłapałaś o co chodzi, czas ruszyć ze swoją karierą. Universal Music się Tobą zainteresowało, i chce żebyś u nich nagrywała. Oferują kontrakt na dwa lata.
- Jaki jest haczyk? - przerwałam jej i spojrzałam na nią.
- Żaden. Po prostu chcą z Tobą pracować, bo uważają, że masz talent i masz szanse na bycie kimś w show biznesie.
- Show biznesie powiadasz?- powtórzyłam za nią. - Sory Gabrielle, ale nie jestem zainteresowana tym. Już dosyć się naczytałam, co brukowce piszą i strony plotkarskie. Jakoś to całe bycie super sławną piosenkarką mnie nie kręci. , to było fajne doświadczenie i wiem jak to jest teraz, dlatego nie chcę wchodzić w to bagno pełne krokodyli. - powiedziałam
- Ale Alex, to świetna oferta...
- Żeby być wykreowaną lalką przez wytwórnię. Robię to co robię i nie pozwolę komuś kontrolować mojego życia. Nie jestem manekinem. Dlatego z całym szacunkiem dla ciebie i ludzi z Universal Music, ale nie zgadzam się.- dodałam, a ta dalej chciała mnie przekonać.
- A to, że The Wanted mają tam kontrakt, cię nie obchodzi?- zapytała
- To już tym bardziej. Są przyjaciółmi w życiu prywatnym, ale nie zawodowym... Z resztą jakie ja mam życie zawodowe?- zaśmiałam się.- Żadne. Więc sory, ale nie będę nagrywać. - ucięłam temat za nim chciała coś jeszcze dodać.
- Czyli to koniec przygody? Od tak? - zapytała lekko zawiedziona
- Niestety na to wygląda. Było fajnie, ale mam szkołę, muszę się uczyć, a wystarczy jeden fałszywy ruch tam i już cię nie ma w branży. - odpowiedziałam stanowczo, ale delikatnie. - Ale nie jesteś zła, nie?
- Nie jestem. Cieszę się, że masz głowę a tym bardziej mózg, którego używasz dzięki Bogu. Miło było z Tobą pracować, Alex. Cześć.
- Cześć.- odpowiedziałam i kobieta poszła sobie. Nie wiem czy dobrze zrobiłam odrzucając tą ofertę, ale chcę spokoju. A gdybym to przyjęła to bym pewnie go nie miała.
Wyłączyłam telewizor, deszcz dalej padał. Podeszłam do szafki i wzięłam paczkę Skittlesów. Wracając na kanapę otworzyłam paczuszkę i zaczęłam je jeść. - Boże tego mi brakowało...- uśmiechnęłam się do siebie i rozsiadłam się ponownie na kanapie i zajadałam się cukierkami. Z nudów zadzwoniłam do Anne.
- Halo?
- Co robisz?
- Siedzę na kanapie i jem skittlesy, a ty?- usłyszałam jej znudzony głos
- Hahahaha! Dokładnie to samo. - zaśmiałam się do słuchawki.
- Ej to dawaj do mnie, posiedzimy razem.
- To może tym razem ty do mnie wbijesz?
- Nie chce mi się.
- Mi też nie...- dodałam.
- To mam pomysł. Dawaj na Skype i sobie posiedzimy razem.- zaśmiała się.
- To nie jest zły pomysł.- zaśmiałam się, po czym poszłam po laptopa i przyniosłam go na dół. Po 20 sekundach uruchomił się i zaraz po tym rozmawiałyśmy sobie z Anne.
- Wiesz co? Takie siedzenie jest do dupy. Idziemy na dwór? - zapytała
- Dawaj. Za 5 minut koło sklepu.
- Ok.- rozłączyłyśmy się. Szybko się przebrałam i zaraz byłam na umówionym miejscu, a po chwili pojawiła się moja przyjaciółka. - To co robimy?- zapytała
- Myślałam, że masz jakiś pomysł.- zaśmiałam się.
- A mam, mam.- dodała i zaraz poczułam jak chwyciła mnie za rękę i pobiegłyśmy na skate park.
- To jest ten twój pomysł?- zaśmiałam się.
- Ale w sensie że co?
- Skate Park?- spojrzałam na nią.
- Skoro obie musiałyśmy tak szybko dorosnąć to chyba możemy pobawić się jak 5- latki, nie?- uśmiechnęła się szyderczo. Już wiem co ona chce zrobić.
Po chwili zaczęłyśmy biegać, i kręcić się jak głupie. Deszcz padał a nie śnie. A szkoda, bo środek zimy mamy, a w Londynie zero śniegu. Miała rację. Śmiałyśmy się i kręciłyśmy się jak takie małe dzieciaki. Ludzie z okien się na nas patrzeli, ale my nie zważałyśmy na to. Po prostu się dobrze bawiłyśmy i tyle. Po godzinie takiej zabawy, całe mokre wróciłyśmy do mojego domu.
- W łazience są suche ręczniki!- krzyknęłam dziewczynie.
- Dobra! - usłyszałam jej głos. Ja tym czasem osuszyłam się w łazience na dole i przebrałam się w suche ubrania. Były na mnie za duże... Moje własne ubrania były dla mnie za duże! Co za dom. _ Alex mam pytanie odnośnie Jay'a.
- No dawaj. Jakoś to przeżyję. - zaśmiałam się. Dziewczyna zeszła na dół z turbanem na głowie.
- Jesteś tego świadoma, że Jay miał dziewczynę... No po tobie w czasie trasy.- zaczęła się jąkać.
- Tak wiem. Na plotkarskich stronach o tym huczeli. Ale jak widać trwało to krócej niż można było przypuszczać. - zaśmiałam się.
- Jak na to zareagowałaś? -zapytała po raz kolejny
- Anne...- westchnęłam. - Jay nie jest moim chłopakiem i to, że ma dziewczynę to nic złego. Jak jest szczęśliwy to fajnie. Ja do tego nic nie mam. To jego życie i ma prawo je przeżyć po swojemu.
- No też fakt. Ale potem wy...- zaśmiała się
- Tak, tak wiem. Wylądowaliśmy w łóżku, ale i tak ani on ani ja nic z tego nie pamiętamy.- dodałam.
- Trochę dziwne co?
- Trochę to za mało powiedziane. - zaśmiałam się - Chcesz coś do picia?
- Trochę. Coś ciepłego jak możesz to zrób. - dodała uśmiechnięta
- Spoko.- zaparzyłam nam herbaty i usiadłyśmy wygodnie na kanapie. Włączyłyśmy TV. Jak zwykle nic nie było. Ale czekaj. Anne zachwyciła się nowym teledyskiem 1D do "Kiss You"
- Boże...
- Co za idioci...- westchnęłam. Ona na mnie spojrzała z wrogością w oczach.
- Nie no spoko masz rację.- zaśmiała się. Ja odetchnęłam z ulgą.
- Jestem ciekawa czy pokażą teledysk na muzycznych do fanowskiego klipu I Found You, a nie coś wyreżyserowanego przez 5-latka. Bez urazy. - zaśmiałyśmy się obie z tego ostatniego.
- Powiem Ci szczerze, że masz racje. - dodała. Zrobiłam na nią duże oczy.
- Kim jesteś i co z Anne zrobiłaś?- zaśmiałam się.
- Nic. Po prostu produkują moim zdaniem dużo i to plastikowej sieczki i wychodzi o coś takiego jak widzimy!- zaśmiała się. - Zamiast produkować czegoś z sensem.
- Jak The Wanted. -dodałam z uśmiechem.
- Nie wierzę, że jako wierny Directioner to mówię, ale tak.- spojrzała z uśmiechem.
Nie chciało nam się nic robić, a tym bardziej Anne iść do domu, więc tata się zgodził po niedługiej namowie by została u nas na noc. Oczywiście nie obyło się bitwy na poduszki, oglądania horrorów, śmiania się na cały głos i uciszania taty w nocy. Bo musiał iść do pracy, ale na szczęście dopiero na 12:00. Oczywiście nie było mowy o spaniu. Wstawiałyśmy fotki na facebooka i twittera. Taki photospam zrobiłyśmy. Niestety wytrzymanie całej nocy nie było nam dane i zasnęłyśmy o piątej nad ranem na podłodze...
________________________________
Witam w sobotę tym razem. ;)
Dzisiaj taki zamulony dzień. Raz słońce świeci raz nie. I do tego internet mi ostro zamula -.-
Najgorsza zgroza gdy ferie mam :c
Tak ogólnie dziwnie jakoś się czuję.
Tak czy inaczej jeśli chodzi o rozdział to proszę nie bijcie mnie :c
1 komentarz:
Zaciekawiłeś mnie tym o czym piszesz. Może zainteresujesz się moim blogiem.
Prześlij komentarz