sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 66

  - No bo chodzi o to... Pamiętasz czasy w Portugalii?- zapytałam zakłopotana
  - No pamiętam, Alex o co chodzi?- spojrzał na mnie.
  - No bo nie powiedzieliśmy wam wszystkiego co się tam stało. Właściwie ta cała pogadanka to był pic na wodę. - chłopak zrobił na mnie duże oczy
  - O czym ty teraz mówisz?
  - Spędziłam noc z Jay'em. - powiedziałam na jednym wdechu. - I dobrze wiesz w jakim sensie.- dopowiedziałam i spuściłam głowę.
  - O mój Boże... - powiedział, ale potem się uśmiechnął. Walnęłam go w ramię. - Dobra i co w związku z tym?
  - Że się nie zabezpieczył i to się stało w tak durnym czasie, że zobacz.- stanęłam przed nim i zaczęłam podwijać bluzę.
  - Alex, co ty?- zaśmiał się nerwowo chłopak. Podwinęłam ją do linii stanika i stanęłam bokiem. Spojrzałam na niego, a ten patrzał się jak wryty.
  - Chcesz powiedzieć, że ty jesteś w ciąży?-  spojrzał zaskoczony
  - Tak. - szepnęłam i usiadłam z powrotem na sofę.
  - Jak długo?- zapytał zaszokowany. Wzięłam głęboki oddech.
  - W szesnastym tygodniu. Czyli od czterech miesięcy. Jay dzisiaj prawie się dowiedział i nadal podejrzewa.
  - Dziwisz się?- spojrzał na drzwi.- Alex musisz powiedzieć mu, ze jesteś w ciąży. Przecież nie będziesz wychowywała sama tego dziecka!
  - Wiem, że muszę, ale nie wiem jak! - powiedziałam stanowczo. - Za każdym razem gdy go spotykam to mi języka w gębie braknie i nawet zwykłego zdania nie potrafię skleić. Myślisz, że łatwo powiedzieć, że spodziewam się jego dziecka? - spojrzałam na niego, ale potem spuściłam głowę w dół
  - No nie jest łatwo, ale musisz powiedzieć. Teraz może aż tak mocno nie widać, ale to pójdzie jak z bicza strzelił. Alex jak chcesz to ci pomogę z tym. - posłał mi serdeczny uśmiech. Spojrzałam na niego i się również uśmiechnęłam.
  - Fajnie, że nie jesteś już takim chamem jak kiedyś wiesz?- chłopak na to się zaśmiał.
  - Rozumiem, że to ma być komplement?
  - Tak. Jak najbardziej. - oznajmiłam.
  - A kopie? - zapytał z nadzieją.
  - Jeszcze nie. Albo tak, ale ja nie czułam. - zaśmialiśmy się krótko. Po chwili Anne do nas też dołączyła. Pośmialiśmy się trochę, z reakcji dziewczyny jak zobaczyła Zayna gdy z nim zerwałam.
  - A kiedy zamierzasz mu powiedzieć? - zapytała. Zamurowało mnie. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam się.
  - Nie wiem. Jak będę gotowa to to zrobię. Ale już podejrzewa, więc muszę być z tym ostrożna.  Chyba. - podrapałam się po głowie. Chłopak wystukał parę zdań w telefonie i wysłał.
  - Dobra my tu gadu gadu, a ja muszę iść do twierdzy. Alex jak będziesz czegoś potrzebowała, albo źle się poczujesz, mój telefon jest czynny 24 godziny na dobę.
  - Spokojnie. Jeszcze mam Anne, ale zapamiętam to sobie.- uśmiechnęłam się i odprowadziłam chłopaka do drzwi, a gdy wyszedł, to je zamknęłam. Spojrzałam na przyjaciółkę.
  - Lepiej Ci?- zapytała.
  - Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. - usiadłam koło niej na sofie i obie bezczynnie patrzyłyśmy się w wyłączony telewizor.
    Z przyjaciółką zachowywałyśmy się jak dawniej. Zrobiłyśmy i zjadłyśmy gofry z nutellą. Nie obyło się bez walki na mąkę. Po tym wszystkim kuchnia wyglądała jak by bomba w niej wybuchła, ale posprzątałyśmy to wszystko i kuchnia błyszczała. Usiadłyśmy po turecku na sofie i zaczęłyśmy jeść.
      Wyjęłyśmy przy okazji z  szafki albumy i się zaczęłyśmy śmiać jak głupie. Ze wszystkiego.  Dosłownie. Potem postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film w TV. Włączyłyśmy odpowiedni kanał i leciało ku mojemu zaskoczeniu takie cudo jak "Fast 5".  Od razu skupiłyśmy się na filmie akcji. Mimo to, że oglądałam go już setki razy to nadal go uwielbiałam. Z resztą jak każdy film z serii Szybcy i Wściekli.
     Po miłym seansie wybiła 22:20. Po kolei odbyłyśmy wieczorną toaletę. Po tych kilu czynnościach, dla mnie bardzo męczących już poszłyśmy do mnie do pokoju i się położyłyśmy na moim łóżku. Po chwili Anne się odezwała
  - Kto by pomyślał, że chłopak z plakatu i Twój idol będzie ojcem twojego malucha, nie?
  - Rok temu bym w życiu tak nie pomyślała. - zaśmiałam się.
  - Właśnie kiedy mija rocznica?- spojrzała na mnie
  - Dwudziestego ósmego maja. Cholera jak to zleciało. - uśmiechnęłam się do siebie.
  - Pamiętasz jak się poznałyśmy?- posłała mi uśmiech dziewczyna
  - Taaa. Zagubiona dziewczyna w nowej szkole. Tego się zapomnieć nie da.- zaśmiałam się
  - A tą ripostę którą wypaliłaś do Anabelle?- zaśmiałyśmy się obie. To były jedne z najlepszych czasów tutaj.
  - Szkoda, że nie mogę wrócić do szkoły. - posmutniałam trochę.
  - Szkoda? Dziewczyna ja na Twoim miejscu bym skakała z radości. - usiadła.
  - No tak, ale mi tego brakuje. Od września nie chodzę już do szkoły, niby mam prywatne nauczanie, ale przez ostatnie miesiące nawet tego nie mam. - westchnęłam ciężko.
  - Na ostatni rok też nie będziesz mogła wrócić, bo już będzie maluch na świecie. A dokładnie w listopadzie jakoś.
  - Właśnie. Skoro już o tym mowa. Pamiętasz jak klepałaś sobie miejsce chrzestnej? - uśmiechnęłam się delikatnie zakłopotana
  - Tak. - potaknęła
  - A zostałabyś nią? Tak na serio? - podrapałam się po głowie. Dziewczyna oniemiała z radości.
  - Oczywiście, że tak! - podskoczyła na łóżku i się przytuliłyśmy. - Dziewczyno nie wiesz jak długo czekałam, aż o to mnie poprosisz! - dziewczyna była bardzo szczęśliwa z tego powodu iż będzie matką chrzestną dla dziecka.
    Zaczęłyśmy poważnie myśleć nad imionami. Przejrzałyśmy w necie wszystkie możliwe imiona i polskie i angielskie, ale nie mogłyśmy znaleźć odpowiedniego. 
  - Alex, a może jak będzie dziewczynka to nazwiesz ją Anne?- zaśmiałyśmy się.
  - Będzie jako drugie imię. Na pierwsze chciałam dać po mojej mamie. Oczywiście jeśli to będzie dziewczynka. - dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
  - Okej, a jak będzie Mcguiness junior?- zaśmiałyśmy się głośno.
  - Okej trochę powagi. Nie wiem. Nie nazwę go po tacie, bo wyjdzie, że on będzie miał na imię James, jego tata i dziadek też. - ułożyłam się w innej pozycji bo mnie plecy zaczynały trochę boleć. - Myślałam nad pierwszym imieniem angielskim a drugim polskim. Tylko nie wiem jeszcze jakie one będą. - dziewczyna się zaśmiała.
       Gdy doszła godzina 23:00 obie zasnęłyśmy na moim łóżku, ale w bardzo dziwnych pozycjach. Można uznać, że spałyśmy w poprzek łóżka. W nocy ostatnio musiałam chociaż raz iść do łazienki i z niej skorzystać. Nadszedł ten moment właśnie.
       Obudziłam się i poszłam do łazienki. Spojrzałam przelotnie na zegarek. Była 3 nad ranem. Gdy zrobiłam to co musiałam zeszłam do kuchni. Usłyszałam pukanie do drzwi.
  - O tej porze?- zapytałam sama siebie zaspana. Spojrzałam przez ten mały otwór.  Poznałam tego kogoś po loczkach. Oczywiste było, że to był James.
    Otworzyłam drzwi. Chłopak się obrócił w moją stronę. Przetarłam delikatnie oczy, bo mi się po prostu zamykały na poczekaniu.
  - Na serio nie masz nic do roboty w nocy?- zapytałam.
  - Musimy porozmawiać.
  - A nie może to poczekać do rana? Anne u mnie jest i śpi wyobraź sobie. Z resztą jak ja spałam.- westchnęłam.
  - Nie może, Alex. Muszę to wiedzieć. - odpowiedział. Wpuściłam go do siebie. Chłopak zdjął buty i bluzę i poszliśmy do salonu. Pech chciał, że nie miałam szlafroku na sobie i miałam tylko T-shirt i szorty.
  - Chcesz coś do picia? Kawę, herbatę, wodę? - zapytałam trochę zestresowana
  - Nie dzięki. - oznajmił krótko.
  - Okej.- westchnęłam i usiadłam koło niego na sofie. - To co się stało? - spojrzałam na niego zaspana i ziewnęłam. - Przepraszam.
  - Spoko. Zazwyczaj nie przychodzę do kogoś o 3 nad ranem. - zaśmiał się krótko. Dalej kontynuował. - Nathan... On powiedział, że z Tobą rozmawiał wczoraj. - spojrzał na mnie.
  - Zabiję go jak tylko go spotkam. - burknęłam pod nosem. - Tak rozmawiałam z nim. - potaknęłam obojętnie. - I co w związku z tym?- spojrzałam na niego.
  - Alex ja muszę znać prawdę. - oznajmił zaniepokojony.  - Muszę wiedzieć, czy jesteś w ciąży. - spojrzał na mnie. - Nie mogę przez to spać. Sama widzisz jaka jest godzina i gdzie jestem teraz.- dodał. Patrzał na mnie swoimi niebieskimi oczyma i błagał nimi o prawdę.
  - Skoro naprawdę chcesz wiedzieć...- zaczęłam ciężko. Próbowałam to jakoś odpowiednio ubrać w słowa, ale o tej porze to mi nie wychodziło. Wzięłam jego dłoń i położyłam na swoim brzuchu. Słona ciecz kręciła mi się w oczach.
      Wtedy po raz pierwszy poczułam delikatne ruchy dziecka. Jay najwidoczniej też to poczuł, bo mu się głowa uniosła. Spojrzał na mnie zaskoczony. Oboje mieliśmy łzy w oczach. To były takie motylki w brzuchu, ale widocznie na tyle wyraźne, że ojciec dziecka poczuł je razem ze mną.
  - J.. Jak długo? - w tamtym momencie nie było mu dane się wysłowić.
  - 4 miesiące. - powiedziałam ze łzami w oczach i chwiejnym głosem. Zakryłam twarz w dłoniach i się rozpłakałam. Poczułam jak chłopak mnie przytulił.
  - Dlaczego mi nie powiedziałaś? - usłyszałam kolejny raz załamanie w jego głosie. Wyswobodziłam się delikatnie z jego objęć.
  - A myślisz, że dlaczego nie powiedziałam?  - spojrzałam na niego czerwonymi i zapuchniętymi oczami od płaczu.
  - Bym Ci pomógł jakoś chociaż... albo bym chociaż wrócił wcześniej... - zająkał się.
  - Tego właśnie nie chciałam. Nie chcę być powodem, dla którego twoja i chłopaków kariera dobiegnie końca. - wstałam.
  - Alex, to że spodziewasz się dziecka, mojego dziecka nie znaczy, że moja kariera legnie w gruzach. - powiedział spokojnie. Widać było, że się bał. Z resztą nie tylko on. Nogi mu chodziły na wszystkie strony. Spojrzał na mnie i zbliżył się.
  - Właśnie o to chodzi, ze tak, Jay. - spojrzałam na niego.
  - Kiedy masz wizytę u lekarza? - zapytał łagodnie
  - Jakieś trzy tygodnie.  Czekaj mam na lodówce. - podeszłam do niej. Spojrzałam na żółtą karteczkę. - 28 maja o 12:20 mam kontrolę.
  - Idę z Tobą.- usmiechnął się.
  - Nie musisz.
  - Ale ja chcę.
  - Ale nie musisz naprawdę. - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak nie ustępował. Powinnam była to znać, bo w końcu on nigdy nie ustępuje.
  - Ale naprawdę ja chcę. Mamy pół roku wolnego więc chcę być przy was. - posłał mi uśmiech. Jemu w szczególności nie miałam serca odmówić.
      Chwilę rozmawialiśmy i siedzieliśmy na sofie, ale ja jak to ja zasnęłam. W końcu to nie była 9 rano tylko 3:20 w nocy.
      Rano obudziłam się okryta w moim pokoju. Dziwne bo byłam sama. Postanowiłam wstać. Ale mi się za nic nie chciało. Założyłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Pachniało naleśnikami w całym domu. Zajrzałąm do kuchni, a tam Anne i Jay rządzili.
  - Dobry.- powiedziałam zaspana i przetarłam.
  - Śpiąca królewna wstała. Jak miło.- zaśmiała się przyjaciółka. - Mogę Cię na słówko porwać?- zapytała po czym poszłyśmy na górę. - Takie pytanie. Co on tu robi?- zapytała zaskoczona
  - Przyszedł o 3 nad ranem. Nie spałam, bo byłam w ubikacji.  - zaśmiałam się nerwowo. - No i chciał porozmawiać. Tak mu się paliło, że na już teraz, zaraz i porozmawialiśmy. - powiedziałam i podrapałam się po głowie.
  - Okej... Jeszcze jedno pytanie. Powiedziałaś mu?- zapytała cicho jakby wymawiała zakazane imię.
  - Nathan zasugerował coś i już nie było odwrotu. Jay wie o wszystkim. - oznajmiłam to Anne, a ta zdębiała. Po chwili pokręciła głową i się delikatnie uśmiechnęła. Poklepała mnie po ramieniu i zeszłyśmy na dół do naszego gościa...



________________________________________


Witam, witam :)
Przepraszam za to, że dopiero tak perfidnie na wieczór rozdział dodaję, ale miałam ręce pełne roboty, a jeszcze do Gdańska jechałam, więc same wiecie. Zajęć dużo, a czasu tak mało ;c
Jeśli chodzi o rozdział to oczywiste jest co sądze na ten temat, ale miło by było gdybyście zostawili komentarze pod spodem :D
Życzę miłęgo wieczoru < Cholera zabrzmiało to jakbym była pogodynką xD>

Brak komentarzy: