poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 61

      Podeszłam do pralki i chwyciłam test do rąk. Spojrzałam na niego przerażona.
  - I co?- zapytała dziewczyna. Spojrzałam na nią ze łzami w oczach, potem jeszcze raz na test i na nią. - Alex powiedz coś!- podniosła delikatnie głos wystraszona dziewczyna.
  - Ja... jestem w ciąży...- powiedziałam cicho i się załamałam.
        Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach. Dziewczyna zszokowana mało co nie zemdlała. Usiadła koło mnie. Poczułam jak mnie przytuliła. Cały czas spływały łzy. Nie tylko moje, ale i przyjaciółki.  - Nie mogę być w ciąży rozumiesz?!- spojrzałam na nią. - Nie mogę! Co ludzie powiedzą! 16-latka z brzuchem...
  - Alex... uspokój się. - usłyszałam zachwiany głos dziewczyny. - Pamiętasz? Przecież cierpisz na tą cholerną chorobę... Określony czas na zajście w ciąże. - szepnęła
  - Tak wiem, ale nie mogę być teraz! Jest początek roku roku!  Uczę się! Co ja ojcu powiem?!- zaczęłam panikować jeszcze bardziej. - Co jeśli Jay to odkryje?- spytałam delikatnie.
  - Ten to już na sto procent powinien wiedzieć, że spodziewasz się jego dziecka! - powiedziała cicho, ale stanowczo.
  - Jak mu to powiem. Spotkam go w KFC i powiem : "Cześć Jay jestem w ciąży. Jesz te frytki?"- spojrzałam na nią.
  - Okej może nie tak, ale musisz mu powiedzieć. Nie wiem jeszcze jak, ale musisz. On ci zmajstrował dziecko więc musi wziąć za nie i za Ciebie odpowiedzialność. - powiedziała. - A teraz wytrzyj łzy i schowaj ten test do kieszeni. - szepnęła.
       Zrobiłam to o co mnie poprosiła, ale oczy nadal miałam czerwone i zapuchnięte od płaczu. Nie mogę być w ciąży! Nie mogę! A tym bardziej z Jay'em!
        Usiadłyśmy obie na materacu. Schowałam głęboko do torby ten test i zapięłam ją. Była godzina 20:00. Ręce mi się okropnie trzęsły. Anne zamknęła drzwi do pokoju. Z drugiej strony drzwi było lustro.
       Wstałam i podwinęłam T-Shirt do góry, tak że odsłaniał mój brzuch. Stanęłam bokiem do lustra. Na razie nic nie było widać. Może dlatego przytyłam te cholerne 2 kilogramy.  Spojrzałam na dziewczynę, która mi się przypatrywała.
  - No to pięknie... Za dwa miesiące już będzie widać... - mruknęłam.
  - Spójrz na to z tej strony. Może to dziecko, ta cała ciąża to coś dobrego w Twoim życiu. Może to wszystko było już tam na górze dla Ciebie zaplanowane? - uśmiechnęła się delikatnie
  - Może... Nie wiem. Muszę się z tym przespać. To przemyśleć. Jutro się zastanowię co dalej.
  - Musisz iść do ginekologa.- przerwała mi.
  - Co?!- zapytałam
  - Musisz iść zrobić szczegółowe badania. Który tydzień i w ogóle. - dodała. Usiadłam koło niej i obie gapiłyśmy się bez skutku w ścianę.
  - Spoko...- powiedziałam cicho.
  - Ale klepie sobie miejsce chrzestnej dla dziecka. - zaśmiała się. Ja z bezsilności już też zaczęłam się śmiać.
  - Masz to jak w banku. - odpowiedziałam z uśmiechem. Robiłam dobrą minę do złej gry.
       Poszłam się umyć. Siedziałam w kabinie prysznicowej i myślałam o tym wszystkim. Tak cholernie dręczyło mnie to, że nic z tamtej nocy nie pamiętam.Chciałabym chociaż urywek sobie przypomnieć. Chociaż rąbek z tamtej nocy, ale nic. Kompletna czarna dziura panowała w mojej głowie.
        Rozpłakałam się po raz kolejny, ale bez głosu. Tylko łzy pomieszane z wodą z prysznica spływały po moim ciele. Po pół godzinach ciepłego deszczyku wyszłam ubrana w piżamę i z turbanem na głowie z łazienki. Weszłam do pokoju. Anne siedziała na parapecie przy oknie. Spojrzała na mnie.
  - Jak tam? - zapytała z pocieszającym uśmiechem.
  - Żyję. Jeszcze. To mnie przerasta. - stwierdziłam, po czym rzuciłam ubrania na torbę i usiadłam na materacu.
  - Jak chcesz to jutro możemy tam pójść. Znam dobrą klinikę, gdzie wyniki będą jakieś pół godziny po badaniu. Musisz być pewna tego wszystkiego. - powiedziała z pełną powagą w głosie i na twarzy.
  - Wiem. Tylko się boję. Skoro już jestem w ciąży... To już trzeba tam iść, żeby się upewnić, nie? -zapytałam smutno. Dziewczyna mi nie odpowiedziała, tylko posłała mi uśmiech i poszła do łazienki. Zostałam sama.
       Chciałam wybrać numer do Jay'a i mu to powiedzieć. Już prawie to zrobiłam, ale odłożyłam telefon. Nie zrobię tego - pomyślałam. Spojrzałam na wyświetlacz, który po chwili się sam zaświecił. Nareesha dzwoniła. Wystraszyłam się. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.
  - Halo? Cześć. Wszystko okej. Tak na pewno. Trochę zmęczona jestem. A co u Ciebie? Ooo a kiedy mają koniec trasy? W maju?  To super. Tak! Oczywiście, że się cieszę!- zrobiłam dziwną minę do samej siebie. - Jestem u Anne. Nocuję u niej. Tak, oczywiście. No dobra. To pa. - rozłączyłam się i głośno westchnęłam. Odłożyłam telefon.
          Skoro w maju przyjadą, a ten cały test pokazał prawdziwy wynik, to będę miała już brzuszek. Schowałam twarz w dłoniach i pokręciłam głową. Nie to po prostu nie może być prawda. Sprawy nagle zaczęły się tak mocno komplikować. Po chwili Anne wróciła do pokoju.
  - Kto dzwonił?- zapytała
  - Nareesha. Musiałam ją okłamać. Że wszystko jest okej.
  - To lipa. A kiedy wracają?- spojrzała na mnie i oczekiwała odpowiedzi.
  - Na początku maja, czyli jak ten cały test się sprawdzi to już będzie trzeci miesiąc. - stwierdziłam. Dziewczyna usiadła koło mnie i głośno westchnęła. - Nie tak wyobrażałam sobie tą nockę, wiesz?- spojrzałam na nią.
  - Nie ty jedna. Wszystko chyba dopiero przed nami.
  - Nie dobijaj leżącego.- zaśmiałam się. Ona po chwili też.
        Jak nigdy poszłyśmy o 22:30 spać. To znaczy ona poszła. Ja za nic nie mogłam zasnąć. Leżałam na wznak i trzymałam dłonie na moim brzuchu. Delikatnie go masowałam. Łzy nie wiadomo kiedy zaczęły spływać po moich policzkach. Ale uśmiechnęłam się delikatnie. Jakby to miało być coś faktycznie dobrego. - Będę miała dziecko - pomyślałam i ponownie się uśmiechnęłam.
       Rano wstałam o ósmej rano, a przymusiły mnie do tego poranne mdłości. Siedziałam w łazience około godziny. Miałam na sobie ciemne rurki i luźną tunikę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone i lekko pofalowane. Nagle zapukał ktoś do drzwi.
  - Zajęte!- powiedziałam
  - Alex to ja.- usłyszałam głos Anne. wyszłam z łazienki. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem. - Jak się czujesz?- zapytała
  - Dziwnie.
  - A wymiotowałaś?- zapytała zmartwiona
  - Tak.- rzuciłam obojętnie. Nic nie odpowiadając dziewczyna weszła do łazienki i zamknęła drzwi. Weszłam do pokoju. Schowałam piżamę do torby i usiadłam na parapecie po drugiej stronie pokoju.
  - Alex! Anne! Chodźcie na śniadanie!- zawołała Gabrielle. Zeszłam na dół z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
  - Dzień dobry.- powiedziałam
  - Cześć. Gdzie jest Anne?- zapytała
  - W łazience. Ogarnia się.- odpowiedziałam.
  - Proszę. Tu jest Twoje śniadanie. Siadaj do stołu.- oznajmiła po czym wykonałam jej prośbę i zaczęłam jeść tosty. Zaraz przyłączyła do mnie przyjaciółka. Obie jadłyśmy w ciszy jak nigdy. Macocha Anne dziwnie nam się przyglądała, ale po chwili sobie poszła.
  - To dzisiaj idziemy?- przerwała ciszę.
  - Tak. Chyba. - zająkałam się. Nie było o czym gadać.
        Gdy zjadłyśmy, od razu poszłyśmy do mnie odnieść torby. I bez słowa ruszyłyśmy w stronę kliniki. Dziewczyna przerwała ciszę.
  - Nie patrz na lewo.- powiedziała z pełną powagą.
  - Czemu?- zapytałam po czym zaraz się obróciłam w zakazanym kierunku. Zauważyłam Harrego.
  - Mówiłam nie patrz. - zaśmiała się. Ja po chwili też. Ale na szczęście nie zauważył nas.
       Przyspieszyłyśmy kroku i w ciągu dziesięciu minut znalazłyśmy się pod budynkiem. Weszłyśmy obie lekko wystraszone. Jasne pomieszczenie lekko mnie zamurowało. Podeszłyśmy do recepcji.
  - Dzień dobry. - zaczęłam
  - Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała sztucznie miła kobieta.
  - Czy przyjmuje dzisiaj ginekolog? - spojrzałam na kobietę.
  - Tak przyjmuje, akurat ma okienko. Drugie piętro gabinet 153.
  - Dziękuję bardzo. - powiedziałyśmy obie i poszłyśmy we wskazane nam miejsce. Ręce mi się trzęsły niesamowicie.
  - Spokojnie. Tylko spokojnie. - uspokajała mnie dziewczyna chociaż sama była kłębkiem nerwów na chwilę obecną. Zapukałam delikatnie do gabinetu po czym otworzyłyśmy drzwi. Była to na szczęście kobieta.
  - Dzień dobry.- zaczęłyśmy obie.
  - Dzień dobry. W czym mogę wam pomóc dziewczyny? - zapytała pogodnie.
  - No bo chodzi o to, że wykonałam wczoraj test ciążowy i wskazało, że jestem w ciąży. Chciałabym się upewnić czy tak faktycznie jest.- powiedziałam zestresowana.
  - Koleżanka też?- uśmiechnęła się.
  - Nie! Koleżanka dla wsparcia jest. - uśmiechnęłam się nerwowo.
  - Spokojnie. Nie stresuj się. Usiądź na krześle na razie. - uśmiechnęła się. Wykonałam to polecenie bez żadnego gadania. - Takie rutynowe badania Ci zadam.
  - D... Dobrze.- odpowiedziałam i po drodze się jeszcze jąkać zaczęłam.
  - Spóźnia ci się cykl miesięczny?
  - Tak.
  - Dużo?
  - Trzy tygodnie.- odpowiedziałam. Ręce mi się trzęsły. Kobieta na mnie popatrzała.
  - Może być to spowodowane stresem lub jakąś drastyczną dietą. Dużo ostatnio się stresowałaś? Zmieniłaś dietę?
  - Tak. Przez pół roku byłam w trasie jako support, i przy tym dosyć mocno schudłam. - odpowiedziałam.
  - No dobrze. To następne pytanie. Odbywałaś stosunek w ciągu ostatnich tygodni?- to pytanie mnie zamurowało. Spojrzałam na Anne.
  - Tak około 3 tygodni temu.
  - Masz jakieś objawy? Mdłości, zawroty głowy, huśtawkę nastroju?
  - Pierwsze dwa tak, a trzeciego nie wiem. - odpowiedziałam. Kobieta chwilę nic nie mówiła tylko to zanotowała.
  - No dobrze. Zabieram Cię na badanie moczu. Miałaś już takowe badania?- zapytała z podejrzeniem
  - Tak. - kobieta podała mi małe pudełeczko i musiałam iść do łazienki.
           Gdy oddałam odpowiednią ilość moczu wróciłam z pudełeczkiem do gabinetu. Kobieta wzięła to zaraz do laboratorium a my dwie siedziałyśmy na kozetce i czekałyśmy jak na ścięcie. Minęło dosłownie pół godziny i pani doktor do nas wróciła.
  - Mam wyniki. - zaczęła.  - Otóż badania potwierdzają Twoją tezę, Alex. Jesteś w ciąży. - mnie i Anne zamurowało.- Jeśli chcesz to zrobię ci USG. Co ty na to?- zapytała pogodnie
  - T.. Tak poproszę. - poszłam za nią i położyłam się na tym całym "łóżku". Podwinęłam tunikę, a kobieta posmarowała mój brzuch jakąś mega zimną mazią i zaczęła jeździć urządzeniem po moim brzuchu. Po chwili pokazała mi coś na monitorze.
  - Popatrz. To jest płód na przełomie trzeciego tygodnia. - uśmiechnęłam się delikatnie.
  - Ale wszystko z nim dobrze?- zapytałam niepewnie
  - Pierwszy trymestr jest decydujący. Jeśli pierwsze trzy miesiące będzie wszystko okej to dalej już powinno być bez problemów.- uśmiechnęła się kobieta. - Ale wygląda na razie, że wszystko jest dobrze. Za tydzień zjaw się u mnie na kontrolę i sprawdzimy czy wszystko w dalszym ciągu gra, dobrze?- spojrzała na mnie
  - T... Tak- potaknęłam. Kobieta się lekko zmartwiła.
  -Jeśli pozwolisz. Ile masz lat, bo widzę jak się stresujesz każdą wypowiedzią.- spojrzała z troską.
  - 16. Dlatego mój tata ani nikt inny nie może się dowiedzieć.
  - A jak to się stało?
  - Upiłam się. Wiem to było nierozsądne, ale nakryłam chłopaka na zdradzie i z nim zerwałam i pojawił się mój ex i się upiliśmy i film mi się urwał. Nic nie pamiętam z resztą jak i on.  - zaczęłam panikować.
  - Alex..  spokojnie. Takie rzeczy zdarzają się non stop. Przestań panikować. Wyjdzie tak lepiej i dla ciebie i dla dziecka. - uspokoiła mnie. - A teraz głęboki wdech i wydech.- zrobiłam to ćwiczenie i mi przeszło trochę. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Jeśli będzie taka potrzeba to porozmawiam z Twoim tatą na ten temat. - uśmiechnęła się. Ale było coś w tym bardzo szczerego. Odwzajemniłam ten uśmiech.
      Gdy wszystkie badania zakończyłyśmy, opuściłyśmy klinikę i poszłyśmy do mnie. Szłyśmy w ciszy, ale w końcu musiałam ją przerwać.
  - Dzięki, że ze mną poszłaś. Sama chybabym kapitulowała stamtąd w trybie natychmiastowym. - spojrzałam na nią.
  -Dla przyjaciół wszystko.- odwzajemniła uśmiech dziewczyna
  - Zawsze już tak będzie? Ciche dni? Zero rozmów? - zapytałam cicho
  - Nie... Alex jestem w szoku jak ty i boję się o Ciebie. Tylko, że nic nie mogę już zrobić. Z bezsilności siedzę cicho. - powiedziała delikatnie.
  -Spoko. Damy radę. Jak zawsze, prawda?- uśmiechnęłam się do niej ponownie i przybiłyśmy żółwika.
      Gdy weszłyśmy do domu, tata stał na schodach z moją torbą. Nas obie zamurowało. Po chwili jednak przekroczyłyśmy próg domu, zdjęłyśmy ubrania wierzchnie i buty. Tata był w mega wielkim szoku.
  - Alex... Co to jest?- zapytał delikatnie. Zauważyłam, że trzyma w dłoni test ciążowy. Zdrętwiałam. Przełknęłam głośno ślinę.
  -To może ja odwiedzę Cię później...- powiedziała Anne i szybko poszła do domu. Zostaliśmy sam na sam z tatą.
  - To ja się powtórzę. Co to jest?
  - Test ciążowy. - powiedziałam cicho ze spuszczoną głową. -  Byłam dzisiaj u ginekologa na badaniach.  - Tato... no bo... ja jestem w ciąży....- powiedziałam na jednym wdechu a mężczyzna skamieniał dosłownie...


___________________________________________

Witam w piękny poniedziałek! :D
Piękny, ponieważ dzisiaj kończę 16 lat i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa! :3
Może jeśli stanie się cud to ktoś z TW mnie follownie :D chciaż w to szczerze wątpie, ale nadzieja umiera ostatnia :P
Jeśli chodzi o rozdział mam nadzieję, że nikt z widelcem do mnie nie przyjdzie i mnie nie zadźga za niego :)
Do następnego :D

3 komentarze:

Sylwia pisze...

Oooo... Będzie bobas
Niech ona go nie poroni albo jej
Ale musi być chłopczyk bo będzie drugi Jay :)
Czekam na nn
STO STO LAT NIECH ŻYJE NAM !!
trzymam kćuki za followanie :)

Anonimowy pisze...

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3 :********* KOCHAM CIE:******** rozdzial zaje*****
M.O

Anonimowy pisze...

Wszystkiego Najlepszego mała po raz 9 :D a tak poza to rozdział zaj*bisty;>
ja tez chce chłopca pliiiiska;*
czekam na nexta ^^
weny;**** <3