Podeszłam do pralki i chwyciłam test do rąk. Spojrzałam na niego przerażona.
- I co?- zapytała dziewczyna. Spojrzałam na nią ze łzami w oczach, potem jeszcze raz na test i na nią. - Alex powiedz coś!- podniosła delikatnie głos wystraszona dziewczyna.
- Ja... jestem w ciąży...- powiedziałam cicho i się załamałam.
Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach. Dziewczyna zszokowana mało co nie zemdlała. Usiadła koło mnie. Poczułam jak mnie przytuliła. Cały czas spływały łzy. Nie tylko moje, ale i przyjaciółki. - Nie mogę być w ciąży rozumiesz?!- spojrzałam na nią. - Nie mogę! Co ludzie powiedzą! 16-latka z brzuchem...
- Alex... uspokój się. - usłyszałam zachwiany głos dziewczyny. - Pamiętasz? Przecież cierpisz na tą cholerną chorobę... Określony czas na zajście w ciąże. - szepnęła
- Tak wiem, ale nie mogę być teraz! Jest początek roku roku! Uczę się! Co ja ojcu powiem?!- zaczęłam panikować jeszcze bardziej. - Co jeśli Jay to odkryje?- spytałam delikatnie.
- Ten to już na sto procent powinien wiedzieć, że spodziewasz się jego dziecka! - powiedziała cicho, ale stanowczo.
- Jak mu to powiem. Spotkam go w KFC i powiem : "Cześć Jay jestem w ciąży. Jesz te frytki?"- spojrzałam na nią.
- Okej może nie tak, ale musisz mu powiedzieć. Nie wiem jeszcze jak, ale musisz. On ci zmajstrował dziecko więc musi wziąć za nie i za Ciebie odpowiedzialność. - powiedziała. - A teraz wytrzyj łzy i schowaj ten test do kieszeni. - szepnęła.
Zrobiłam to o co mnie poprosiła, ale oczy nadal miałam czerwone i zapuchnięte od płaczu. Nie mogę być w ciąży! Nie mogę! A tym bardziej z Jay'em!
Usiadłyśmy obie na materacu. Schowałam głęboko do torby ten test i zapięłam ją. Była godzina 20:00. Ręce mi się okropnie trzęsły. Anne zamknęła drzwi do pokoju. Z drugiej strony drzwi było lustro.
Wstałam i podwinęłam T-Shirt do góry, tak że odsłaniał mój brzuch. Stanęłam bokiem do lustra. Na razie nic nie było widać. Może dlatego przytyłam te cholerne 2 kilogramy. Spojrzałam na dziewczynę, która mi się przypatrywała.
- No to pięknie... Za dwa miesiące już będzie widać... - mruknęłam.
- Spójrz na to z tej strony. Może to dziecko, ta cała ciąża to coś dobrego w Twoim życiu. Może to wszystko było już tam na górze dla Ciebie zaplanowane? - uśmiechnęła się delikatnie
- Może... Nie wiem. Muszę się z tym przespać. To przemyśleć. Jutro się zastanowię co dalej.
- Musisz iść do ginekologa.- przerwała mi.
- Co?!- zapytałam
- Musisz iść zrobić szczegółowe badania. Który tydzień i w ogóle. - dodała. Usiadłam koło niej i obie gapiłyśmy się bez skutku w ścianę.
- Spoko...- powiedziałam cicho.
- Ale klepie sobie miejsce chrzestnej dla dziecka. - zaśmiała się. Ja z bezsilności już też zaczęłam się śmiać.
- Masz to jak w banku. - odpowiedziałam z uśmiechem. Robiłam dobrą minę do złej gry.
Poszłam się umyć. Siedziałam w kabinie prysznicowej i myślałam o tym wszystkim. Tak cholernie dręczyło mnie to, że nic z tamtej nocy nie pamiętam.Chciałabym chociaż urywek sobie przypomnieć. Chociaż rąbek z tamtej nocy, ale nic. Kompletna czarna dziura panowała w mojej głowie.
Rozpłakałam się po raz kolejny, ale bez głosu. Tylko łzy pomieszane z wodą z prysznica spływały po moim ciele. Po pół godzinach ciepłego deszczyku wyszłam ubrana w piżamę i z turbanem na głowie z łazienki. Weszłam do pokoju. Anne siedziała na parapecie przy oknie. Spojrzała na mnie.
- Jak tam? - zapytała z pocieszającym uśmiechem.
- Żyję. Jeszcze. To mnie przerasta. - stwierdziłam, po czym rzuciłam ubrania na torbę i usiadłam na materacu.
- Jak chcesz to jutro możemy tam pójść. Znam dobrą klinikę, gdzie wyniki będą jakieś pół godziny po badaniu. Musisz być pewna tego wszystkiego. - powiedziała z pełną powagą w głosie i na twarzy.
- Wiem. Tylko się boję. Skoro już jestem w ciąży... To już trzeba tam iść, żeby się upewnić, nie? -zapytałam smutno. Dziewczyna mi nie odpowiedziała, tylko posłała mi uśmiech i poszła do łazienki. Zostałam sama.
Chciałam wybrać numer do Jay'a i mu to powiedzieć. Już prawie to zrobiłam, ale odłożyłam telefon. Nie zrobię tego - pomyślałam. Spojrzałam na wyświetlacz, który po chwili się sam zaświecił. Nareesha dzwoniła. Wystraszyłam się. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.
- Halo? Cześć. Wszystko okej. Tak na pewno. Trochę zmęczona jestem. A co u Ciebie? Ooo a kiedy mają koniec trasy? W maju? To super. Tak! Oczywiście, że się cieszę!- zrobiłam dziwną minę do samej siebie. - Jestem u Anne. Nocuję u niej. Tak, oczywiście. No dobra. To pa. - rozłączyłam się i głośno westchnęłam. Odłożyłam telefon.
Skoro w maju przyjadą, a ten cały test pokazał prawdziwy wynik, to będę miała już brzuszek. Schowałam twarz w dłoniach i pokręciłam głową. Nie to po prostu nie może być prawda. Sprawy nagle zaczęły się tak mocno komplikować. Po chwili Anne wróciła do pokoju.
- Kto dzwonił?- zapytała
- Nareesha. Musiałam ją okłamać. Że wszystko jest okej.
- To lipa. A kiedy wracają?- spojrzała na mnie i oczekiwała odpowiedzi.
- Na początku maja, czyli jak ten cały test się sprawdzi to już będzie trzeci miesiąc. - stwierdziłam. Dziewczyna usiadła koło mnie i głośno westchnęła. - Nie tak wyobrażałam sobie tą nockę, wiesz?- spojrzałam na nią.
- Nie ty jedna. Wszystko chyba dopiero przed nami.
- Nie dobijaj leżącego.- zaśmiałam się. Ona po chwili też.
Jak nigdy poszłyśmy o 22:30 spać. To znaczy ona poszła. Ja za nic nie mogłam zasnąć. Leżałam na wznak i trzymałam dłonie na moim brzuchu. Delikatnie go masowałam. Łzy nie wiadomo kiedy zaczęły spływać po moich policzkach. Ale uśmiechnęłam się delikatnie. Jakby to miało być coś faktycznie dobrego. - Będę miała dziecko - pomyślałam i ponownie się uśmiechnęłam.
Rano wstałam o ósmej rano, a przymusiły mnie do tego poranne mdłości. Siedziałam w łazience około godziny. Miałam na sobie ciemne rurki i luźną tunikę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone i lekko pofalowane. Nagle zapukał ktoś do drzwi.
- Zajęte!- powiedziałam
- Alex to ja.- usłyszałam głos Anne. wyszłam z łazienki. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem. - Jak się czujesz?- zapytała
- Dziwnie.
- A wymiotowałaś?- zapytała zmartwiona
- Tak.- rzuciłam obojętnie. Nic nie odpowiadając dziewczyna weszła do łazienki i zamknęła drzwi. Weszłam do pokoju. Schowałam piżamę do torby i usiadłam na parapecie po drugiej stronie pokoju.
- Alex! Anne! Chodźcie na śniadanie!- zawołała Gabrielle. Zeszłam na dół z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry.- powiedziałam
- Cześć. Gdzie jest Anne?- zapytała
- W łazience. Ogarnia się.- odpowiedziałam.
- Proszę. Tu jest Twoje śniadanie. Siadaj do stołu.- oznajmiła po czym wykonałam jej prośbę i zaczęłam jeść tosty. Zaraz przyłączyła do mnie przyjaciółka. Obie jadłyśmy w ciszy jak nigdy. Macocha Anne dziwnie nam się przyglądała, ale po chwili sobie poszła.
- To dzisiaj idziemy?- przerwała ciszę.
- Tak. Chyba. - zająkałam się. Nie było o czym gadać.
Gdy zjadłyśmy, od razu poszłyśmy do mnie odnieść torby. I bez słowa ruszyłyśmy w stronę kliniki. Dziewczyna przerwała ciszę.
- Nie patrz na lewo.- powiedziała z pełną powagą.
- Czemu?- zapytałam po czym zaraz się obróciłam w zakazanym kierunku. Zauważyłam Harrego.
- Mówiłam nie patrz. - zaśmiała się. Ja po chwili też. Ale na szczęście nie zauważył nas.
Przyspieszyłyśmy kroku i w ciągu dziesięciu minut znalazłyśmy się pod budynkiem. Weszłyśmy obie lekko wystraszone. Jasne pomieszczenie lekko mnie zamurowało. Podeszłyśmy do recepcji.
- Dzień dobry. - zaczęłam
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała sztucznie miła kobieta.
- Czy przyjmuje dzisiaj ginekolog? - spojrzałam na kobietę.
- Tak przyjmuje, akurat ma okienko. Drugie piętro gabinet 153.
- Dziękuję bardzo. - powiedziałyśmy obie i poszłyśmy we wskazane nam miejsce. Ręce mi się trzęsły niesamowicie.
- Spokojnie. Tylko spokojnie. - uspokajała mnie dziewczyna chociaż sama była kłębkiem nerwów na chwilę obecną. Zapukałam delikatnie do gabinetu po czym otworzyłyśmy drzwi. Była to na szczęście kobieta.
- Dzień dobry.- zaczęłyśmy obie.
- Dzień dobry. W czym mogę wam pomóc dziewczyny? - zapytała pogodnie.
- No bo chodzi o to, że wykonałam wczoraj test ciążowy i wskazało, że jestem w ciąży. Chciałabym się upewnić czy tak faktycznie jest.- powiedziałam zestresowana.
- Koleżanka też?- uśmiechnęła się.
- Nie! Koleżanka dla wsparcia jest. - uśmiechnęłam się nerwowo.
- Spokojnie. Nie stresuj się. Usiądź na krześle na razie. - uśmiechnęła się. Wykonałam to polecenie bez żadnego gadania. - Takie rutynowe badania Ci zadam.
- D... Dobrze.- odpowiedziałam i po drodze się jeszcze jąkać zaczęłam.
- Spóźnia ci się cykl miesięczny?
- Tak.
- Dużo?
- Trzy tygodnie.- odpowiedziałam. Ręce mi się trzęsły. Kobieta na mnie popatrzała.
- Może być to spowodowane stresem lub jakąś drastyczną dietą. Dużo ostatnio się stresowałaś? Zmieniłaś dietę?
- Tak. Przez pół roku byłam w trasie jako support, i przy tym dosyć mocno schudłam. - odpowiedziałam.
- No dobrze. To następne pytanie. Odbywałaś stosunek w ciągu ostatnich tygodni?- to pytanie mnie zamurowało. Spojrzałam na Anne.
- Tak około 3 tygodni temu.
- Masz jakieś objawy? Mdłości, zawroty głowy, huśtawkę nastroju?
- Pierwsze dwa tak, a trzeciego nie wiem. - odpowiedziałam. Kobieta chwilę nic nie mówiła tylko to zanotowała.
- No dobrze. Zabieram Cię na badanie moczu. Miałaś już takowe badania?- zapytała z podejrzeniem
- Tak. - kobieta podała mi małe pudełeczko i musiałam iść do łazienki.
Gdy oddałam odpowiednią ilość moczu wróciłam z pudełeczkiem do gabinetu. Kobieta wzięła to zaraz do laboratorium a my dwie siedziałyśmy na kozetce i czekałyśmy jak na ścięcie. Minęło dosłownie pół godziny i pani doktor do nas wróciła.
- Mam wyniki. - zaczęła. - Otóż badania potwierdzają Twoją tezę, Alex. Jesteś w ciąży. - mnie i Anne zamurowało.- Jeśli chcesz to zrobię ci USG. Co ty na to?- zapytała pogodnie
- T.. Tak poproszę. - poszłam za nią i położyłam się na tym całym "łóżku". Podwinęłam tunikę, a kobieta posmarowała mój brzuch jakąś mega zimną mazią i zaczęła jeździć urządzeniem po moim brzuchu. Po chwili pokazała mi coś na monitorze.
- Popatrz. To jest płód na przełomie trzeciego tygodnia. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ale wszystko z nim dobrze?- zapytałam niepewnie
- Pierwszy trymestr jest decydujący. Jeśli pierwsze trzy miesiące będzie wszystko okej to dalej już powinno być bez problemów.- uśmiechnęła się kobieta. - Ale wygląda na razie, że wszystko jest dobrze. Za tydzień zjaw się u mnie na kontrolę i sprawdzimy czy wszystko w dalszym ciągu gra, dobrze?- spojrzała na mnie
- T... Tak- potaknęłam. Kobieta się lekko zmartwiła.
-Jeśli pozwolisz. Ile masz lat, bo widzę jak się stresujesz każdą wypowiedzią.- spojrzała z troską.
- 16. Dlatego mój tata ani nikt inny nie może się dowiedzieć.
- A jak to się stało?
- Upiłam się. Wiem to było nierozsądne, ale nakryłam chłopaka na zdradzie i z nim zerwałam i pojawił się mój ex i się upiliśmy i film mi się urwał. Nic nie pamiętam z resztą jak i on. - zaczęłam panikować.
- Alex.. spokojnie. Takie rzeczy zdarzają się non stop. Przestań panikować. Wyjdzie tak lepiej i dla ciebie i dla dziecka. - uspokoiła mnie. - A teraz głęboki wdech i wydech.- zrobiłam to ćwiczenie i mi przeszło trochę. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Jeśli będzie taka potrzeba to porozmawiam z Twoim tatą na ten temat. - uśmiechnęła się. Ale było coś w tym bardzo szczerego. Odwzajemniłam ten uśmiech.
Gdy wszystkie badania zakończyłyśmy, opuściłyśmy klinikę i poszłyśmy do mnie. Szłyśmy w ciszy, ale w końcu musiałam ją przerwać.
- Dzięki, że ze mną poszłaś. Sama chybabym kapitulowała stamtąd w trybie natychmiastowym. - spojrzałam na nią.
-Dla przyjaciół wszystko.- odwzajemniła uśmiech dziewczyna
- Zawsze już tak będzie? Ciche dni? Zero rozmów? - zapytałam cicho
- Nie... Alex jestem w szoku jak ty i boję się o Ciebie. Tylko, że nic nie mogę już zrobić. Z bezsilności siedzę cicho. - powiedziała delikatnie.
-Spoko. Damy radę. Jak zawsze, prawda?- uśmiechnęłam się do niej ponownie i przybiłyśmy żółwika.
Gdy weszłyśmy do domu, tata stał na schodach z moją torbą. Nas obie zamurowało. Po chwili jednak przekroczyłyśmy próg domu, zdjęłyśmy ubrania wierzchnie i buty. Tata był w mega wielkim szoku.
- Alex... Co to jest?- zapytał delikatnie. Zauważyłam, że trzyma w dłoni test ciążowy. Zdrętwiałam. Przełknęłam głośno ślinę.
-To może ja odwiedzę Cię później...- powiedziała Anne i szybko poszła do domu. Zostaliśmy sam na sam z tatą.
- To ja się powtórzę. Co to jest?
- Test ciążowy. - powiedziałam cicho ze spuszczoną głową. - Byłam dzisiaj u ginekologa na badaniach. - Tato... no bo... ja jestem w ciąży....- powiedziałam na jednym wdechu a mężczyzna skamieniał dosłownie...
___________________________________________
Witam w piękny poniedziałek! :D
Piękny, ponieważ dzisiaj kończę 16 lat i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa! :3
Może jeśli stanie się cud to ktoś z TW mnie follownie :D chciaż w to szczerze wątpie, ale nadzieja umiera ostatnia :P
Jeśli chodzi o rozdział mam nadzieję, że nikt z widelcem do mnie nie przyjdzie i mnie nie zadźga za niego :)
Do następnego :D
3 komentarze:
Oooo... Będzie bobas
Niech ona go nie poroni albo jej
Ale musi być chłopczyk bo będzie drugi Jay :)
Czekam na nn
STO STO LAT NIECH ŻYJE NAM !!
trzymam kćuki za followanie :)
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3 :********* KOCHAM CIE:******** rozdzial zaje*****
M.O
Wszystkiego Najlepszego mała po raz 9 :D a tak poza to rozdział zaj*bisty;>
ja tez chce chłopca pliiiiska;*
czekam na nexta ^^
weny;**** <3
Prześlij komentarz